Mimo faktu, że Radamel Falcao jest wyżej w klasyfikacji Pichichi nad Lionelem Messi, nie ma lepszego bodźca dla Argentyńczyka niż pójście spać z wygraną i myślą o 11 punktach nad Realem Madryt.
FC Barcelona chce wygrać dzisiejsze spotkanie, aby móc nadal ze spokojem obserwować wszystko, co się dzieje u rywali i mieć pewność, że przynajmniej osiem punktów przewagi jest na ich koncie przed El Clásico, które już 7 października.
Na Sánchez Pizjuán Lionel Messi pozostawiał swój ślad już wiele razy. Sevilla to trzeci zespół, któremu Argentyńczyk nastrzelał najwięcej bramek (14). W koszulce Barçy Leo ma już na swoim koncie 263 gole. Czołowe dwa miejsca na liście ofiar piłkarza z Rosario zajmują drużyny ze stolicy Hiszpanii: Atlético Madryt (18) i Real Madryt (15).
Warto podkreślić także fakt, że Barça nie przegrała w La Liga od lutego, kiedy to uległa Osasunie Pampeluna. Od tego czasu piłkarze katalońskiej drużyny zanotowali jeden remis i osiem zwycięstw. Messi strzelał bramki w dziewięciu z tych dziesięciu ostatnich spotkań. W sumie uzbierał 15 goli.
Argentyńczyk nie trafił jedynie do bramki Betisu Sevilla w ostatniej kolejce La Liga, kiedy to FC Barcelona zremisowała 2-2. W aktualnym sezonie na wyjazdach zdobywał do tej pory dublety (2-1 z Osasuną i 4-1 z Getafe).
10 goli Leo
Messi sam przyznał w sobotę w Barça TV, że nadal nie jest w 100% sił. Niemniej jednak, ma już na swoim koncie 10 goli rozłożonych między La Liga, Ligę Mistrzów i Superpuchar Hiszpanii, z których dwa były z rzutów karnych (Real Madryt i Getafe) i jeden z rzutu wolnego (Real Madryt).
Pozostałe siedem goli padało z gry, z czego sześć miało miejsce przy pierwszym kontakcie z Leo. Jak widać, kiedy inni piłkarze nie mogą złapać iskry w strzelaniu bramek, Lionel Messi nadal jest decudjącym zawodnikiem i ciągle jest nienasycony.
Źródło: MundoDeportivo.com