W tym tygodniu oprócz meczów Ligi Mistrzów, nas – kibiców FC Barcelony, a także Realu Madryt, czeka ważniejsze spotkanie – Gran Derbi na Camp Nou. Pora – jesień, dość nietypowa na El Clásico biorąc pod uwagę ostanie lata. Dzień i godzina także. Niedziela, 19:50. Przed tak wyczekiwanym przez wszystkich wieczorem w stolicy Hiszpanii dość mroźno. Termometry wskazują osiem kresek poniżej zera. Pytanie jakie się nasuwa jest banalnie proste, lecz czy zastanawialiście się nad jego możliwymi konsekwencjami? -5, -8 czy -11? Tylko… co dalej?
7. kolejka Primera División, pierwsze derby Europy w tym sezonie ligowym, a eksperci już zastanawiają się co dalej z tym Realem Madryt. Oczywiście biorąc pod uwagę ligę. W pierwszych sześciu meczach Królewscy zdobyli zaledwie 10 punktów co jak na obrońców tytułu jest dość słabym wyczynem. Z kolei nasi ulubieńcy radzą sobie bardzo dobrze i mają komplet punktów na koncie. Czy to znaczy, że Barça gra o wiele lepiej? Szczerze? Nie. Gracze Dumy Katalonii stwarzają sobie co prawda sytuacje bramkowe i jest ich dość sporo, lecz sposób ich wykańczania niejednokrotnie woła o pomstę do nieba. Grunt w tym, że dużą rolę gra motywacja. Nie wiem co robi Tito przed meczem czy w trakcie jego trwania, ale końcówki ostatnich meczów ligowych są niesamowicie zabójcze. Do tej pory Blaugrana zdobyła w lidze 17 bramek z czego 8 w samej końcówce! Wymęczone w końcówkach meczów zwycięstwa , wyszarpywane punkty, potknięcia graczy Mourinho składają się na fakt, że przed jednym z najważniejszych spektakli w całym sezonie Barcelona jest w niesamowicie komfortowej sytuacji.
Około godziny 22:00 w niedzielę będzie dowiemy się jak ukształtuje się tabela po El Clásico. Należy przed tym jednak rozważyć trzy możliwe przypadki, którymi są oczywiście zwycięstwo Barçy, zwycięstwo Blancos lub remis. Jak łatwo policzyć, w ostatnim z nich sytuacja jest najprostsza. Remis gwarantuje utrzymanie porządnej zaliczki przed dalszą częścią rozgrywek, lecz tego z pewnością nie chcieliby zawodnicy madryckiego Realu, którzy zrobią wszystko, aby po meczu na Camp Nou mieć „zaledwie” 5 punktów straty do katalońskiego zespołu. Przy rozważeniu obu tych przypadków nie trzeba bawić się we wróżbitę, aby powiedzieć jaki nastrój będzie w „białej szatni”. Zarówno w jednym jak i drugim będzie wiele dobrego dla Królewskich. Wtedy zapanowałaby z pewnością wielka mobilizacja i nadeszłaby wiara w końcowy sukces. Co jednak, gdyby to Blaugrana wygrała, czego oczywiście pragniemy? Możliwości jest kilka, ale tylko dwie wydają się naprawdę prawdopodobne :
1) Kompletne załamanie; brak wiary w jakikolwiek sukces
2)Mniejsze załamanie; koncentracja na Lidze Mistrzów
Jaka by się rzecz nie wydarzyła, jaki by nie był rezultat, fakt faktem, że w Madrycie nadal będzie zimno. Pytanie jest takie samo jak w tytule artykułu, które jest w pełni powiązane z tezą postawioną na początku mojego tekstu. Czy będziemy świadkami lekkich przymrozków? A może nasi „przyjaciele” zaznają swoistej „Epoki lodowcowej” i przynajmniej do końca sezonu pokryje ich ziemie straszliwa zmarzlina? Cokolwiek by się nie stało, miejmy nadzieję, że zima w Madrycie szybko się nie zakończy.
Źródło: Własne