Patrząc z perspektywy La Liga, Barça po siedmiu kolejkach jest na dobrej pozycji i z ośmioma punktami przewagi nad Realem Madryt, ale musi uważać. Obecnie w lidze jest wicelider, który w każdym momencie może zaatakować. Tyle samo punktów co katalońska drużyna ma Atlético Madryt. Do tego dochodzą jeszcze zobowiązania związane z Ligą Mistrzów, a już wkrótce z Copa del Rey.
Po kolejnej przerwie spowodowanej zobowiązaniami międzynarodowymi, dla FC Barcelony nastąpi kolejny etap, który potrwa do świąt. Dziesięć spotkań w La Liga w tym czasie, z czego sześć będzie poza Camp Nou.
Dwa pierwsze spotkania wyjazdowe nie należą do najtrudniejszych – Deportivo oraz Rayo, jedna drużyna w strefie spadkowej, a druga w środku tabeli. Następnie poza Barceloną drużyna zagra z Mallorcą, Levante oraz Betisem. Natomiast na Camp Nou ekipa Tito zagra z nieco trudniejszymi rywalami, jak Athletic Bilbao czy Atlético Madryt. Do tego Saragossa i Celta.
Spotkanie z aktualnym wiceliderem nastąpi 16 grudnia, wtedy będzie można mówić o jakiejkolwiek przewadze punktowej nad każdą z drużyn. Real Madryt czeka prawie identyczny kalendarz. W ich przypadku derby Madrytu zaplanowane są na 2 grudnia. Będzie to okazja dla Culé, aby powiększyć swoją przewagę.
Trzeci kwartał będzie prowadził do kolejnego El Clásico, które odbędzie się 3 marca. W środku zimy najtrudniejszymi rywalami wydają się być Valencia i Sevilla, a do tego należy dodać derby Barcelony z Espanyolem (5-6 stycznia).
W zależności od zgromadzonej przewagi czy też jej utracenia, spotkanie na Bernabéu może być ostatecznym dla ligi. Jednakże to jeszcze nie koniec – ostatni etap to 12 spotkań, ale 7 z nich na Camp Nou. Barça będzie szukała każego impulsu, aby odebrać Realowi tytuł mistrza.
Źródło: MundoDeportivo.com
+ (new Date()).getTime() + „”” + „>" + "script>„);