FC Barcelona po bezbramkowej pierwszej połowie na Estadi Ciutat de València, zgotowała prawdzie piekło Levante. Cztery bramki strzelone w ciągu szesnastu minut i w każdej z nich brał udział główny aktor tego przedstawienia – Andrés Iniesta.
Andrés Iniesta został niekwestionowanym bohaterem spotkania na Estadi Ciutat de València. Trzy asysty i przepiękna bramka spowodowały, że rozpoczęły się na nowo dyskusje na temat Złotej Piłki dla pomocnika. Zasłużył? Patrząc na jego dzisiejsze wyczyny – bez wątpienia.
Geniusz Iniesty miał już swoje przebłyski w pierwszej połowie, ale ani on ani jego koledzy nie potrafili udokumentować tego bramką. Prawdziwe show rozpoczęło się po przerwie. W 47. i 52. minucie dwukrotnie zagrywał on idealne piłki do Leo Messiego, który zamieniał je błyskawicznie na bramki.
Andrés w tym meczu zasłużył także na swojego gola i tak się stało pięć minut po dublecie Argentyńczyka. Każdy już chyba przyzwyczaił się, że jak pomocnik strzela, to są to Iniestazo z prawdziwego zdarzenia – nie było inaczej także i teraz.
W 63. minucie spotkania FC Barcelona dopełniła formalności. Wtedy to Cesc Fàbregas wpisał się na listę strzelców, jako czwarty. Jakby inaczej – po asyście Andrésa Iniesty. Cóż więcej można napisać? Kapitalny spektakl w wykonaniu fenomenalnego pomocnika, który po tym spotkaniu plasuje się na szóstym miejscu w rankingu piłkarzy katalońskiego klubu pod względem ilości spotkań w blaugranowej koszulce.
Źródło: Własne