Josep Lluís Núñez powiedział kiedyś, że w FC Barcelonie van Gaala gra wielu cudzoziemców, ale dodawał „mają katalońskie dzieci”, by bronić holenderskiego trenera. Teraz ma to odzwierciedlenie w obecnej kadrze.
W FC Barcelonie panuje teraz istna gorączka demograficzna, od której nie da się uciec. Warto zaznaczyć też, że drugi z synów trenera Realu Madryt, José Mourinho, urodził się w… Barcelonie. Obecnie zespół Tito Vilanovy przechodzi kolejną epidemię narodzin. Wczoraj powiększyła się rodzina Leo Messiego, a w kolejce nadal czekają Gerard Piqué, David Villa, Pedro i Víctor Valdés.
Pierwszym, który dał sygnał reszcie kolegów był Iniesta, któremu urodziła się córeczka Valeria. W rzeczywistości, jest to dobra wiadomość dla klubu, ponieważ ojcostwo piłkarzy oznacza dojrzałość, a więc zazwyczaj jest tak, że normalne ekscesy młodzieńcze odchodzą na bok.
W obecnym składzie FC Barcelony, w którym grupa jest nadal z niską średnią wiekową, jedenastu piłkarzy nie jest jeszcze ojcami. Xavi i Puyol to weterani tej listy. Pozostali to: Alba, Montoya, Bartra, Muniesa, Busquets, Jonathan, Cesc, Thiago, Tello, Cuenca i Alexis Sánchez.
David Villa i Valdés są natomiast zawodnikami, którzy oczekują na kolejnych swoich potomków. Pierwszy raz ten stan przeżywają natomiast Pedro i Piqué. Podobnie, jak było to w przypadku Messiego i Iniesty. Doktor Ricard Pruna także uległ temu boom demograficznemu. Z drugiej strony, Pinto, Alves, Adriano, Abidal, Mascherano i Song zmienili w swoim życiu wiele pieluch.
Źródło: MundoDeportivo.com
+ (new Date()).getTime() + „”” + „>" + "script>„);