Plaga kontuzji nawiedza defensywę FC Barcelony w tym sezonie. Podczas tych 22 spotkań oficjalnych zawsze któryś z obrońców narzekał na uraz. Wszyscy już to przeszli, albo nadal przechodzą… Wszyscy oprócz jednego – Javiera Mascherano.
I jest tak niezmiennie od 27 sierpnia 2010 roku, kiedy to Mascherano trafił do FC Barcelony. Na szczęście, nie miał on jeszcze żadnego zwolnienia lekarskiego. Argentyńczyk znajdował się na 138 ze 145 list powołanych od tego czasu.
Teoretycznie byłoby 148, ale jego przyjście z Liverpoolu miało miejsce po trzech oficjalnych spotkaniach katalońskiej drużyny. Pauzował w sześciu meczach: trzy z powodu zawieszenia za kartki, jeden ze względu na przedłużone wakacje, jeden z powodu reprezentacji oraz jeden z decyzji trenera.
Kiedy awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów w sezonie 2010/11 był już pewny, Pep Guardiola dał odpocząć wszystkim podstawowym piłkarzom pierwszej drużyny, a szansę gry otrzymali rezerwowi oraz piłkarze z drużyny B. Przypominamy, że mecz zakończył się wysoką wygraną 5-0.
Wcześniej Pep, a teraz Tito mogą cieszyć się z braku kontuzji u Mascherano. Obecny trener znalazł w obecnym sezonie dobre miejsce dla niego. Od 22 września do 3 listopada duet Piqué – Puyol był kontuzjowany. Vilanova ustawiał Javiera w środku obrony w każdym z kolejnych spotkań, oprócz Rayo, gdzie musiał pauzować za kartki. Duet Adriano – Busquets dał wygraną 5-0.
Trener również korzystał z Mascherano, kiedy brakowało jednego z tych dwóch podstawowych obrońców. W sumie do tej pory rozegrał 19 spotkań – 18 w podstawowym składzie, 1 jako zmiennik. Co najciekawsze, pary środkowych defensorów tworzył z pięcioma różnymi kolegami: Piqué, Puyol, Song, Bartra i Adriano.
Źródło: MundoDeportivo.com