Leo Messi w szczególny sposób upodobał sobie listopad. Napastnik w tym miesiącu strzelał w czterech spotkaniach, gdzie osiągnął bardzo dobry bilans – 7 bramek. Nie udało mu się trafić do siatki rywala tylko w jednym przypadku – z Celtą Vigo.
Dzień po narodzinach swojego syna Thiago, Leo nie był w stanie trafić do siatki Celty Vigo, aby zadedykować bramkę swojemu dopiero co narodzonemu dziecku. Nie trwało to długo, kiedy wpadł w strzelecki trans. Trzy dni później w Glasgow, Messi strzelił gola, ale nie uchroniło to FC Barcelony przed porażką z Celtikiem.
Był to jedyny mecz listopada, w którym Leo Messi zdobył tylko jedną bramkę. W kolejnych trzech strzelał już po dwie. Tak było przeciwko Mallorce i Saragossie w La Liga oraz ze Spartakiem Moskwa w Lidze Mistrzów. Dublety stały się już jego znakiem rozpoznawczym w tym sezonie.
Wydaje się, że dla Leo strzelenie jednej bramki to za mało. Do tej pory zdobył już dziewięć dubletów i jednego hat-tricka. To dziesięć spotkań, w których dopisywał na swoje konto dwa lub więcej goli – trzeba przyznać, że jest to dość niezwykły wyczyn.
Vilanova oświadczył w Moskwie, że Leo nie gra po to, aby łamać poszczególne rekordy, ale gra dla dobra drużyny. On sam powiedział, że osobista chwała nie jest tym, co go napędza, ale każdy, kto zna go rozumie doskonale, że zawodnik jego kalibru potrzebuje dążyć do czegoś.
Dziś przedostatnie spotkanie w listopadzie, dla Leo być może ostatnie, bo wątpliwym jest, aby Vilanova wystawił go w starciu z Deportivo Alavés. Czy Levante także odczuje geniusz Argentyńczyka? Czy bramkarz drużyny z Walencji także będzie musiał dwukrotnie (lub więcej) wyciągać piłkę z siatki po jego strzale? Przekonamy się o 21:00!
Źródło: Marca.com