FC Barcelona zagra dziś z Athletic Bilbao w ramach czternastej kolejki Primera División. Same statystyki nie dają szans Baskom, ale to nie liczby grają, a zespół Marcelo Bielsy to jeden z tych, które nigdy nie zaznały goryczy spadku do drugiej ligi.
W ciągu ostatnich ośmiu lat Athletic Bilbao nie zdołał na Camp Nou choćby zremisować, a w tym czasie dodatkowo Barça nie przebierała w środkach, wbijając przynajmniej dwa gole baskijskiemu zespołowi na swoim stadionie. Ostatni punkt Bilbao zdobyło w zremisowanym 1-1 meczu w sezonie 2003/04. Ogólnie ostatnie spotkanie również zakończyło się zwycięstwem Barçy. Był to mecz w finale Copa del Rey, w którym Baskowie przegrali 0-3.
O zachowanie tradycji i zdobycie przynajmniej kolejnych dwóch goli możemy być spokojni, bo w samych rozgrywkach ligowych Barça zdobyła już 43 bramki w 13 meczach, a sam Messi dogania już Gerda Müllera. Argentyńczykowi do wyrównania osiągnięcia niemieckiej legendy brakuje już tylko trzech trafień, a oprócz dzisiejszego meczu do osiągnięcia tego i śrubowania własnego rekordu pozostają mu już tylko cztery mecze. Motywację do strzelania ma z pewnością też David Villa, który w meczu z Alavés rozegrał pełne 90 minut. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce przed rokiem, 29 listopada 2011. Dodatkowo Asturyjczyk przekroczył już liczbę 300 jeśli chodzi o bramki zdobyte w całej profesjonalnej karierze.
Ofensywny potencjał mają również obrońcy, którzy zdobyli już 9 goli w całym sezonie, jednak martwi ich podstawowe zadanie, jakim jest gra defensywna. W dotychczas rozegranych spotkaniach ligowych Barça straciła aż 15 goli, czyli przynajmniej jednego co mecz. To chyba najważniejszy element, jaki do poprawy ma Tito Vilanova. Słabszą postawę w obronie można tłumaczyć zaangażowaniem bocznych defensorów w akcje ofensywne, można też szukać winy w urazach niemal wszystkich naszych obrońców. Teraz, kiedy w końcu Tito może liczyć na podstawowych zawodników z obrony, którymi dyryguje Carles Puyol, błędów powinno być mniej. Powinno. Zachowanie czystego konta w meczu z Baskami będzie też czymś miłym dla Víctora Valdésa – wczoraj nasz portero obchodził 12-lecie gry dla pierwszego zespołu.
Przed meczem udział w konferencji prasowej wziął Tito Vilanova, który wcale nie uważa Bilbao za łatwego przeciwnika. Trener FC Barcelony przestrzegł wczoraj, że Baskowie „wciąż prezentują intensywny futbol i na pewno sprawią jutro, że będzie nam się grało trudno”. Warto zaznaczyć, że Barça jest niepokonana w tym sezonie ligowym, jednak Vilanova wolał ostudzić nastroje: „To nie jest normalne, że wygrywamy tak dużo spotkań i musimy być gotowi na to, że porażka nastąpi”.
Baskowie od samego początku rozgrywek nie radzą sobie na tyle dzielnie, na ile pozwala im potencjał. Zaledwie cztery zwycięstwa na 13 spotkań to wynik dość słaby, jak na jednego z najbardziej utytułowanych zespołów Hiszpanii.
Na szczęście dla Los Leones zespół chyba powoli wydostaje się ze swojego dołka. W listopadzie udało się zdobyć łącznie siedem punktów, czyli niemal aktualną połowę wszystkich zdobytych od sierpnia. Warto jeszcze dodać, że Bilbao dostało kilka tygodni temu baty od Realu Madryt, gdy na Bernabéu padł wynik 5:1. Jednakże wcześniej udało się Baskom pokonać Sevillę na własnym obiekcie, stąd pesymizm na pewno mógł zostać poważnie stłumiony w północnej części Hiszpanii.
Dużo złego narobił konflikt Fernando Llorente z władzami oraz kibicami klubu. Dopiero po kilku kolejkach mogliśmy zobaczyć wieżowca w ataku Basków. Nie oznaczało to jednak, że Los Leones pozbawieni byli supersnajpera, ponieważ najlepszym strzelcem u podopiecznych jest Aritz Aduriz, który strzelił już dziewięć goli w tym sezonie. Co ciekawe – to jest równo połowa wszystkich goli trafionych przez Athletic Bilbao od sierpnia 2012.
FC Barcelona od zawsze miała trudności z Athletic Bilbao, choć największe przychodziły dopiero na San Mamés, a nie na Camp Nou. Nie warto jednak porównywać rezultaty z odległych czasów, gdyż dyspozycja oraz forma Bilbao jest nieporównywalnie słaba od dawien dawna. Marcelo Bielsa nie jest w stanie na tyle poukładać Athletic, aby można było mówić o sukcesywnej grze, zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Dopiero w ubiegły czwartek Baskowie odnieśli pierwsze zwycięstwo w swojej grupie w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej. Szkoda tylko, że hiszpański zespół nie ma już żadnych szans na awans do dalszej fazy.
Szkoda jest trochę legendarnego Bilbao. Wraz z odejściem Javiego Martíneza i konfliktem Llorente zespół stracił swojego ducha. W meczu z Barceloną być może powróci i nowy duch wstąpi w ciała niezmordowanych Basków, choć przykład meczu z Realem Madryt nie może nam dawać odpowiednich sygnałów do tego, że wola walki powróci w sobotę na Camp Nou.
Damian Dorocki (DumaKatalonii.pl): Spotkanie Barçy z dużyną prowadzoną przez Marcelo Bielsę będzie obok derbów Madrytu szlagierem tej kolejki La Liga. Athletic Bilbao z sezonu 2012/2103 to jednak nie ten sam klub co w 2011/2012. Klub, który przecież sezon wcześniej dochodził do finałów rozgywek zarówno na podwórku krajowym, jak i europejskim. Czternaste miejsce w tabeli oraz bilans bramkowy 18-27 nie napawa optymizmem przed spotkaniem z Dumą Katalonii. Athletic nie wygrał ani nawet nie zremisował na Camp Nou od 8 lat. Wszystko to sprawia, że absolutnym faworytem jest drużyna Vilanovy. Porażka w lidze prędzej czy później nadejdzie, ale moim zdaniem to nie jest jeszcze ten czas.
Przemysław Kasiura (BlogFCB.com): Piszę to z przykrością, ale ten pojedynek dwóch legendarnych drużyn z Hiszpanii będzie najmniej elektryzujący od lat. Mam nadzieję jednak, że Bilbao zdecydowanie polepszy swoją grę w porównaniu do chociażby meczu z Realem Madryt. Wygrana Barcy z Athletic to podstawa i przy wieczornych derbach stolicy inny wynik nie może być brany pod uwagę. Liczę na świetne widowisko, ale to głównie zależeć będzie od postawy gości. Chyba, że znowu prezenty rywalom zaczną rozdawać Alba, Valdes albo Mascherano. W sumie niedługo Mikołajki…
Źródło: Własne/BlogFCB.com