Dzisiaj o godzinie 18:00 FC Barcelona podejmie na Camp Nou gości z Galicji – czternastą obecnie w tabeli Celtę Vigo. Będzie to z pewnością niezwykły mecz dla Leo Messiego, o ile zdecyduje się w nim wystąpić.
Jak wszystkim z pewnością wiadomo, wczoraj na świat przyszedł potomek najlepszego piłkarza świata, a z tej okazji Messi otrzymał pozwolenie na opuszczenie treningu. Nie wiadomo również czy Leo zagra dziś z Celtą, sam zawodnik ma podjąć decyzję co do swojej dyspozycji na to spotkanie. Tak ważne wydarzenie w jego życiu i zamieszanie wokół całej sprawy wytworzone przez media mogą skutecznie rozproszyć Messiego, który jednak niejednokrotnie udowadniał, że potrafi radzić sobie z presją i strzelać gole w najważniejszych meczach. Jeśli Messi zdecyduje się zagrać, stanie przed historyczną szansą wyrównania rekordu Pelé, który zdobył najwięcej goli w jednym roku kalendarzowym.
Mecz ten będzie także szansą dla innego napastnika FC Barcelony, Alexisa Sáncheza. Chilijczyk zdobył w tym sezonie zatrważającą liczbę 0 (słownie: zeru) bramek w sześciu meczach ligowych, spośród których cztery zaczynał na ławce rezerwowych. Nie jest to z pewnością powód do radości jeśli postawimy obok Alexisa Villę, który po dziewięciomiesięcznej kontuzji zdobył cztery bramki w siedmiu meczach ligowych czterokrotnie wchodząc z ławki, a ostatnio dołożył też trafienie w Copa del Rey. Co prawda Alexis zdobył gola w meczu z Benfiką, ale oczekuje się od niego więcej.
Są też inni zawodnicy, których dyspozycja, a może raczej niedyspozycja, nas niepokoi. Chodzi tutaj głównie o Gerarda Piqué, który doznał zwichnięcia kostki podczas meczu ze Spartakiem Moskwa 19 września. Mówiło się o jego powrocie na boisko na Gran Derbi, jednak ostatecznie nie zagrał w tym spotkaniu. Później była przerwa reprezentacyjna i kolejne mecze – Gerarda jak na boisku nie było tak nie ma. Piqué trenuje już w odosobnieniu na boisku, jednak jego powrót wydaje się wydłużać w nieskończoność. Kontrastuje to bardzo mocno z Carlesem Puyolem, który doznał zwichnięcia stawu łokciowego miesiąc temu, a już zaczyna robić pompki i wydaje się, że ponownie oszuka czas i powróci do gry o wiele wcześniej niż początkowo się wydawało.
Braki kadrowe w obronie i niefrasobliwość naszych defensorów powodowały już u kibiców Barçy przyspieszone bicie serca w ostatnich tygodniach, jednak to nie przeszkodziło Barcelonie w udanym starcie rozgrywek ligowych. W tym meczu Barcelona będzie usilnie szukała zwycięstwa, bo po piętach depcze jej Atlético i każde najmniejsze potknięcie może skutkować w zmianie na fotelu lidera, który należy do Barçy praktycznie od początku.
Co innego można powiedzieć o Celcie Vigo, zespole, który dobrze znają José Manuel Pinto i Tito Vilanova. Obaj panowie grali w tej drużynie – obecny trener Barcelony zadebiutował z Celtą w Primera División, a Pinto bronił jej barw przez dziesięć lat, a w sezonie 2005/06 zdobył nawet trofeum dla najlepszego bramkarza ligowego.
Teraz zespół z Galicji przeżywa niewielkie odrodzenie. Od 2007 roku grał w drugiej lidze, a dopiero w poprzednim sezonie wywalczył sobie awans do Primera División, w której po dziewięciu meczach zajmuje czternaste miejsce. Od strefy spadkowej dzielą ich zaledwie trzy punkty. Walka o środkową pozycję w tabeli, czy choćby o utrzymanie, nie będzie łatwa, bo pod Celtą znajdują się takie zespoły jak Athletic, Espanyol i Osasuna, którym na pewno nie widzi się spadek do Segunda. Dobrym prognostykiem było jednak zwycięstwo nad Osasuną 2-0 i remis 1-1 z trzecim od końca Deportivo. Zawodnicy z Vigo potrafią wygrać z teoretycznie silniejszym rywalem, co pokazali ogrywając 2-0 Sevillę przed miesiącem.
Jeśli nie chcemy liczyć na niemiłą niespodziankę, obrona musi zagrać ponownie skoncentrowana, tym bardziej, że przed meczem trener Celty, Paco Herrera, zapowiedział, że jego zespół nie zmieni swojego stylu gry tylko dlatego, że gra z Barçą: „Chcę, żebyśmy grali tak, jak gramy, musimy być dobrzy w ataku i w obronie oraz pozostać pokornymi. Nie powinniśmy wariować, kluczowe jest, aby bronić swojej pozycji i wykorzystać to później. Oczywiście chcemy zdobyć punkty, ale wiemy, że wynik może być niekorzystny dla nas przez 90% czasu. Dlatego też to, co mnie martwi najbardziej to rozwój tego meczu”.
Martyna Niesyto (DumaKatalonii.pl): Kontynuować dobry start i utrzymać przewagę nad Realem Madryt – to cel FC Barcelony na ten mecz. Choć Celta zajmuję 14. pozycję w tabeli i Barça jest zdecydowanym faworytem spotkania, to drużyna z Galicji potrafi się bronić i sprawić sporo problemów, zwłaszcza gdy przejmie kontrolę na boisku. Dlatego nie spodziewam się wysokiego zwycięstwa Barçy, jednak Messi z pewnością będzie starał się strzelić dwa brakujące mu do rekordu gole. Katalończycy muszą podejść do tego spotkania ze skupieniem, bo jakiekolwiek potknięcie i strata punktów byłoby bolesną niespodzianką.
Przemysław Kasiura (BlogFCB.com): Skoro Tito Vilanova powiedział prasie, że Messi ma zagrać przeciwko Celcie, to ja się zastanawiam – czy tyle goli, ile strzeli Messi w sobotę, tyle Złotych Piłek dostanie jego syn – Thiago? Złotego Buta już przecież ma. Wydaje mi się, że przy tej niesamowitej okoliczności, jaka przytrafiła się Argentyńczykowi, Barcelona nie ma innego wyjścia, jak rozbicie Celty na Camp Nou. Do zera.
Źródło: Własne/BlogFCB.com
+ (new Date()).getTime() + „”” + „>" + "script>„);