FC Barcelona zagra dziś na Camp Nou z Realem Zaragozą i będzie chciała zwiększyć przewagę w tabeli nad Realem Madryt, przynajmniej do czasu rozegrania meczu przez zespół Mourinho.
Do tego czasu jedynym scenariuszem jaki kibice mogą przyjąć jest zwycięstwo Barçy nad Zaragozą. Mecz ten nie będzie z pewnością tak łatwy jak mogłoby się wydawać. Piłkarze powrócili do treningów ze zgrupowań reprezentacji, podczas których rozegrali w sumie 828 minut. Najbardziej interesującymi informacjami z meczów narodowych jest z pewnością powrót Davida Villi do kadry Hiszpanii (rozegrał 72 minuty) oraz występ Valdésa w barwach La Roja. Portero Barçy rozegrał 60 minut. Oprócz Guaje, najwięcej czasu na boisku spędzili Busquets, Messi, Mascherano, Alves i Bartra – wszyscy rozegrali pełne mecze i bardzo możliwe, że część z nich Vilanova będzie chciał nieco oszczędzić. Pozostali rozegrali po 45 minut, oprócz Tello (31 minut).
Wirus FIFA atakuje, ale są też powroty
Mecze reprezentacyjne i tym razem zebrały swe żniwo – meczu reprezentacji Chile z Serbią nie zdołał dokończyć Alexis Sánchez, który po zaledwie dwudziestu minutach musiał opuścić boisko. Może wydawać się, że uraz zawodnika bez formy nie jest wielką stratą, ale kiedy piłkarz ma powrócić do swojej dyspozycji, skoro wciąż kontynuuje cykl kontuzja – słaba forma – kontuzja? Teraz Chilijczyka na boisku zobaczymy najprędzej za cztery tygodnie, kiedy wyleczy już kontuzjowaną kostkę.
Jednak to obrona, a nie atak, jest najsłabszym punktem obecnej Barçy, a statystyki są bezlitosne – Duma Katalonii od dwunastu lat nie straciła tylu bramek co teraz na obecnym etapie sezonu. Wpływ na to mają kontuzje, w wyniku których Tito Vilanova musi niemal co mecz składać na nowo przetrzebioną urazami linię defensywy. Teraz jednak los powoli zaczyna uśmiechać się do Barçy. Niedawno do gry powrócił Gerard Piqué, a wczoraj pozwolenie na grę otrzymał Carles Puyol, dzięki czemu obrona będzie mogła zagrać w końcu w optymalnym składzie. Nie wiadomo jednak czy Vilanova postawi na kapitana od początku – pamiętamy dobrze jego „powrót” w meczu z Benfiką.
Coraz bliżej powrotu do zdrowia jest też Marc Muniesa, który doznał zerwania więzadeł w kolanie. Zawodnik czuje się coraz lepiej, a podczas ostatniego badania rezonansem magnetycznym potwierdzono, że wszystko jest na dobrej drodze. Obrońca będzie mógł powrócić do treningów już w połowie stycznia. Oprócz niego kontuzjowani są także Adriano i Abidal, który szykuje się do spektakularnego powrotu do gry w piłkę. Coraz bliżej są już też powroty Isaaca Cuenki i Thiago Alcántary.
Spokojniejsze czasy dla Zaragozy
Zespół Manolo Jiméneza budowany jest z myślą o przyszłości. Opiekun Aragończyków wprowadza w życie projekt, który gwarantuje jednokrotnemu zdobywcy Pucharu UEFA, większą stabilizację. Mimo iż klubem wciąż rządzi Agapito to powoli w niepamięć odchodzą czasy, w których z Aragonii co sezon pozbywano się kilku zawodników a w ich miejsce przychodzili następni. Sytuacja finansowa klubu wciąż nie jest komfortowa, jednak osoba trenera pozwala mieć pewność, że ten klub wraca na właściwe tory.
Obecna Zaragoza jest drużyną autorską Manolo Jiméneza, który ma ambitne plany związane z tym zespołem. Obecnie Blanquillos w tabeli plasują się na 15. miejscu z dorobkiem 16 punktów.
Najbliższy rywal Blaugrany w każdej formacji ma swojego lidera. Mimo straconych 18 bramek na spore pochwały zasługuje Roberto Jiménez, którego parady nie jeden raz były zaliczane do interwencji kolejki. Linią defensywy dzielnie rządzi Javier Paredes, który również poprawił swoją grę względem poprzednich rozgrywek. W drugiej linii „Xavim” Zaragozy wydaje się być Apoño. Prawdziwy lider, zdobywca trzech goli w tym sezonie. Były zawodnik Málagi ma udział niemal w każdej akcji swojej drużyny. Zaragoza ma w końcu napastnika z prawdziwego zdarzenia. Portugalski internacjonał Hélder Postiga, zdążył sześciokrotnie pokonać bramkarzy rywali. Goście to drużyna z charakterem, który pokazała w ostatnim meczu ligowym z Deportivo. Apoño i spółka potrafili wygrać, mimo iż przegrywali już 0:2. Mocną stroną zawodników Jiméneza są stałe fragmenty gry wyćwiczone niemal do perfekcji.
Dzisiejszego wieczora na Camp Nou zabraknie pary podstawowych obrońców w zespole gości. Obaj pauzować będą za nadmiar żółtych kartek. Ponadto w jutrzejszym meczu nie ujrzymy również Ivana Obradovicia, który doznał poważnej kontuzji na początku sezonu. Pod znakiem zapytania stoi występ José Marii, który wraca do pełnej formy po kontuzji kolana.
Natalia Muczyńska (DumaKatalonii.pl): Kolejne ligowe starcie, tym razem na Camp Nou, gdzie FC Barcelona zazwyczaj nie miewa problemów. Tito Vilanova będzie musiał jednak pomyśleć nie tylko o tym, jak pokonać Saragossę, ale także i o wirusie FIFA. Mam nadzieję, że katalońska drużyna odniesie przekonywujące zwycięstwo, nie straci bramek, a po meczu wszyscy będą zdrowi. Mój typ: 2-0.
Mikołaj Woźniak (BlogFCB.com): Faworyta sobotniego spotkania trudno nie wskazać, będzie nim Barcelona. Podopieczni Tito Vilanovy nie będą mieli jednak łatwego meczu. Saragossa meczu bez walki nie odda i będzie walczyć zaciekle chociażby o remis. Blaugrana ma szansę na ustanowienie kolejnego rekordu, tym razem liczby zwycięstw na początku sezonu. Każdy inny wynik aniżeli zwycięstwo Barcelony będzie można uznać za sporą niespodziankę.
Źródło: Własne/BlogFCB.com