FC Barcelona zagra dziś na Estadi Ciutat de València z piątym w tabeli Levante. Nie będzie to łatwe spotkanie, jednak warto będzie włożyć w nie siły, bo w następnym meczu pucharowym, z Deportivo Alavés, Tito Vilanova z pewnością postawi na zawodników rezerwowych i da odpocząć tym najbardziej eksploatowanym.
Jeśli chodzi o sytuację kadrową Barçy, to w sobotę jednocześnie się ona polepszyła i nieco pogorszyła. Z pewnością bardzo dobrą wiadomością jest zielone światło dla Thiago Alcántary i Adriano, którzy wzmocnili szeregi zespołu Tito Vilanovy i znaleźli się na liście zawodników powołanych na spotkanie z Levante. Do Walencji nie poleci jednak David Villa, który na wczorajszym treningu odczuwał ból w lewej kostce, podjęto więc decyzję o tym, że nie weźmie on udziału w dzisiejszym meczu.
Wątpliwy jest też występ Víctora Valdésa, który wczoraj skarżył się na dyskomfort w łydce, w związku z czym Tito Vilanova postanowił powołać na mecz także trzeciego bramkarza – Oiera Olazábala z Barçy B. Zaznaczmy, że Valdés uda się z resztą zespołu do Walencji. Tradycyjnie już trener powołał także innego zawodnika rezerw, Cristiana Tello, a oprócz wspomnianych Thiago i Adriano w liście powołanych nie znajdziemy żadnych niespodzianek.
Mimo braku Guaje i niepewnego występu Valdésa, Vilanova nie może narzekać na brak luksusu w formacji pomocy. Po powrocie do składu Thiago trener będzie miał do dyspozycji wszystkich siedmiu pomocników, a najbliższe spotkania będą dobrą okazją do rotacji. Nie spodziewajmy się ich jednak dzisiaj, mało prawdopodobne, żeby Alcántara wybiegł w podstawowej jedenastce już na mecz z Levante. Bardziej rzeczywistym składem środkowej linii będzie Busquets – Xavi – Cesc – Iniesta. Po tym meczu nastąpi spotkanie z Deportivo Alavés, w którym z pewnością szansę dostaną rezerwowi i powracający po kontuzji, a w kolejnym meczu z Bilbao zagrają już ci najlepiej przygotowani. Tito ma pełne pole do popisu i z pewnością dobrze je wykorzysta.
Na przedmeczowej konferencji prasowej Tito Vilanova przestrzegł, że mecz z Levante nie będzie jednym z łatwiejszych starć jakie może zaliczyć jego zespół: „Levante gra z wysuniętym napastnikiem i w związku z tym są groźni. Na swoim boisku raz zremisowali i dwa razy przegrali. Reszta to same zwycięstwa”. Z pewnością do kolejnej wygranej Levante nie będzie chciał doprowadzić Leo Messi, któremu coraz mniej brakuje do pokonania rekordu Gerda Müllera, a w związku ze zmianą terminarza Copa del Rey ma teraz na to o jeden mecz mniej.
Warto dodać, że rok temu Tito Vilanova przeszedł operację nowotworu ślinianki przyusznej i postanowił podzielić się swoją refleksją w tym temacie: „To było w czwartek zeszłego roku. Lekcja jest taka, że może się to zdarzyć każdemu. Twoje życie może się zmienić z dnia na dzień. Jedyną rzeczą jaką mogę powiedzieć jest to, że trzeba być silnym w takiej sytuacji i liczyć na wsparcie bliskich”. Z pewnością rok po pokonaniu choroby zawodnicy Vilanovy będą chcieli uczcić to kolejnym zwycięstwem.
Trudno powiedzieć, czy dzisiejsze spotkanie z Levante będzie niezwykle ciężką przeprawą, czy może po prostu formalnością. Z jednej strony należy pamiętać, że klub z Walencji zajmuje aktualnie dobrą czwartą pozycję w tabeli ligowej, ich statystyki także są nie najgorsze. Historia nie daje im jednak praktycznie żadnych szans, bo przecież pamiętamy, że w starciach tych obu drużyn w ostatnich latach to Barcelona spisywała się lepiej.
Co ciekawe, Granotas nie są za bardzo oswojeni z występowaniem w Primera División. Tego wieczora przystąpią do meczu na Estadi Ciutat de València, co powinno być dla drużyny największą motywacją. W rzeczywistości dla ich rywali nie ma różnicy między spotkaniami wyjazdowymi a tymi rozgrywanymi u siebie, ale warto zauważyć, że cztery z sześciu meczów rozegranych u siebie zwyciężyło właśnie Levante (z Espanyolem, Realem Sociedad, Valencią i Granadą). Inna sprawa, że zespoły, które wtedy pokonali, wyłączając Valencię, zajmują obecnie miejsca poniżej pierwszej dziesiątki. Jest to trochę chamski argument, ale równocześnie działający na korzyść Barçy, podobnie jak fakt, iż Levante grało w pierwszej lidze hiszpańskiej tylko pięć razy. Oczywiste jest jednak, że w żadnym wypadku nie należy ich lekceważyć.
Dla nas to spotkanie posiada jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż, jak wiemy, w barwach Levante występuje na co dzień reprezentant Polski, Dariusz Dudka. Cóż, Polak z pewnością jutro nie wystąpi, gdyż leczy uraz i najprawdopodobniej wróci na boisko na początku przyszłego roku.
Jak to zwykle bywa, faworytem jest Barcelona, aczkolwiek możemy się spodziewać, że nie będą mieli wybitnie łatwej przeprawy, bo, jakby nie patrzeć, naprzeciw siebie staną czołowe drużyny. Jak więc potoczy się ten mecz? Kto sięgnie po trzy punkty? Tego dowiemy się już o 21:00.
Szymon Masarczyk (DumaKatalonii.pl): Barcelonę czeka trudniejszy z dwóch meczów w Walencji. Levante w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze o czym świadczy wysokie, piąte miejsce w Priméra Divsión i awans do dalszych rozgrywek Ligi Europejskiej. Tito nie będzie miał do dyspozycji Valdésa i Villi, którzy narzekają na ból. Mimo wszystko wydaje się jednak pewne, że Barça przywiezie komplet punktów z gorącego terenu, jednak mecz z pewnością do łatwych należeć nie będzie.
Przemysław Kasiura (BlogFCB.com): Wydawało się na początku sezonu, że Levante będzie w stanie zagrozić największym tuzom hiszpańskiego futbolu, ale rzeczywistość zdołała zweryfikować umiejętności drużyny z Walencji. Nie oznacza to, że zlekceważenie rywala, szczególnie grając na wyjeździe, będzie najrozsądniejszym wyjściem. Może być ciężko, ale wszystko zależy tak naprawdę od defensywy Barcelony. Jeśli obrońcy nie zaczną grać nonszalancko, to wszystko będzie dobrze. O atak raczej nie powinniśmy się martwić.
Źródło: Własne/BlogFCB.com