Barça prowadzona przez Tito Vilanovę ma zadatki na bicie kolejnych rekordów zarówno drużynowych jak i indywidualnych. W sobotę Barcelona odnotowała najlepszy start w historii La Liga, wszystkie znaki wskazują, że wzór ciągle istnieje, pomimo tego, iż w poprzednim sezonie Barcelona była zmuszona oddać tytuł mistrza La Liga i Ligi Mistrzów.
Coś jednak może się wydarzyć, ponieważ żadna drużyna nie wygrywa wszystkiego, a środowisko rywala przywykło do przepowiedni, iż raz na jakiś czas następuje zmiana cyklu najlepszej drużyny.
Barça wygrała swój drugi Puchar Zdobywców Pucharów, ale zostało to zignorowane na wielu forach w tematach dotyczących zmiany hegemonii w świecie futbolu, jaki wydawać by się mogło do tej pory istniał. To dlatego, że Real wprawdzie wygrał ligę, ale w Lidze Mistrzów zawiódł. Zawody o światową dominację zdawały się nie być wystarczające.
W tym sezonie, Barça zawiodła w walce o Superpuchar Hiszpanii, ale w La Liga ma już nad swoim odwiecznym rywalem, Realem Madryt, przewagę 11 punktów, co sprawia, że Mourinho i jego podopieczni mają twardy orzech do zgryzienia.
W Lidze Mistrzów, Blaugrana pewnie wywalczyła sobie awans. Ma zapewnione pierwsze miejsce i matematycznie do sprawy podchodząc, mecz ostatniej kolejki będzie pozbawiony jakiejkolwiek presji. „Galacticos” takiej przewagi nie mają, zajmując drugą pozycję, co oznaczałoby pierwszy mecz fazy pucharowej poza Bernabéu. Kiepska Sprawa.
W Pucharze Króla, drużyna Vilanovy również prosperuje bardzo dobrze. Alavés, skład z Segunda B, przegrał z Barceloną w dwumeczu (0-3 w pierwszym pojedynku i 1-3 w drugim) i obecnie podopieczni Tito oczekują kolejnej rundy, w której zmierzą się z Córdobą. Jeśli przewidywania się sprawdzą, półfinał miałby przynieść ze sobą mecz właśnie z Realem Madryt, który musiałby najpierw wyeliminować Celtę.
Indywidualnie, Leo Messi wciąż godnie reprezentuje swój klub, wspólnie z dwoma innymi „crackami” u boku żywej legendy, Andrésem Iniestą oraz Xavim Hernándezem. Argentyńczyk wyrównał w tę sobotę rekord bramek Césara zdobytych w La Liga (190).
W dodatku, „crack” z Rosario zaczał mierzyć w rekord największej ilości strzelonych bramek w roku kalendarzowym, utrzymywany przez Gerda Müllera od 1972 roku. Tego roku, legendarny „Torpeda” strzelił 85 goli, czyli o jeden więcej niż do tej pory zdobył Leo Messi w 2012 roku.
Rekord, który wydawał się niemożliwy do pobicia, Argentyńczyk prawdopodobnie pobije go raczej wcześniej niż później. Jeśli zagra przeciwko Benfice w środę, a się na to zanosi, będzie miał swoją pierwszą szansę. Leo pragnie także po raz czwarty unieść w styczniu Złotą Piłkę. Byłby to idealny scenariusz zarówno dla niego jak i dla całego katalońskiego zespołu.
Piękne momenty Andrésa
Jeśli Leo Messi strzela większość bramek dla FC Barcelony i jest magnesem, który przyciąga ogromną ilość rywali, to ku uciesze jego kolegi z ataku, Andrésa Iniesty, który ma wtedy więcej miejsca na boisku i może zaprezentować pełnię swoich umiejętności.
Pomimo, że poza boiskiem jest przykładem prostoty i skromności, trawa pod stopami przemienia kompletnie Iniestę. Jego gra to czysty entuzjazm, kapitalny talent, wielki spokój w ekstremalnych sytuacjach. W wieku 28 lat Andrés jest dostrzegany w każdym meczu, coraz bardziej poprawiając swój wizerunek piłkarza. Bardziej odpowiedzialny niż kiedykolwiek, podejmuje wiele arcyważnych decyzji w większości meczów, strzelając bramki oraz przede wszystkim asystując. Cechy dobrego lidera.
Źródło: MundoDeportivo.com