Przed nami przedostatnia kolejka ligowa w roku 2012, a w hitowym meczu FC Barcelona podejmie wicelidera, Atlético Madryt, który będzie chciał zmniejszyć dystans do Barçy, tym bardziej po występie jakim popisał się w ostatnim meczu Radamel Falcao.
Mecz ten jest określany właśnie jako pojedynek Leo Messiego i Radamela Falcao. Obaj są najlepszymi strzelcami swoich zespołów i w ogóle całej ligi hiszpańskiej. W klasyfikacji najlepszych strzelców prowadzi oczywiście Argentyńczyk z 22 trafieniami, a zaraz za nim jest Kolumbijczyk, który ma na koncie 16 goli. Pięć z nich Falcao dołożył w ostatnim meczu, w którym Atleti zdemolowało Deportivo 6-0.
Pewnym jest, że obaj trenerzy będą chcieli wystawić najsilniejsze możliwe składy. W końcu do jednego z ważniejszych meczów Barcelona będzie mogła przystąpić z kompletną obroną, ale tym razem to w linii pomocy kogoś zabraknie. Tito Vilanova nie będzie mógł liczyć na Cesca Fàbregasa, który doznał urazu, a jego miejsce zajmie Andrés Iniesta, który zagra przed Busquetsem i Xavim. Tworzy to wolne miejsce w ataku u boku Leo Messiego. Jedno z nich zapewne zajmie Pedro, który cieszy się zaufaniem Tito Vilanovy, ale z obsadą drugiego miejsca trener będzie miał dylemat. Z jednej strony Alexis Sánchez, któremu brakuje gola na przełamanie, a z drugiej David Villa, na którego Vilanova nie stawia w ważnych meczach. Być może Tito zaskoczy i wystawi od początku Cristiana Tello?
W składzie gości nie powinno być żadnych zaskoczeń, a główną bronią Diego Simeone będzie Radamel Falcao, którego wspierać będzie Adrián López. Hiszpan otrzymał powołanie na mecz z Barceloną, więc po urazie kostki nie powinno być już śladu. Kontuzji nie wyleczył jeszcze Cristian Rodríguez, który ponownie nie będzie mógł pomóc swojemu zespołowi. Ponadto, decyzją trenera do Barcelony nie udadzą się Joel Robles, Jorge Pulido, Domingo Cisma i Silivo, który ma ostatnio spore problemy ze znalezieniem sobie miejsca w składzie.
Na wczorajszej konferencji prasowej Tito Vilanova w superlatywach wypowiadał się o składzie zespołu z Madrytu: „Mają grupę świetnych piłkarzy, którzy są absolutnie pewni tego co mają robić. Ich drużyna to nie tylko Falcao, mają strzelców takich jak Diego Costa i Adrián oraz pomocników i obrońców, którzy włączają się do ataku. A kiedy muszą się bronić, bronią się całą drużyną”. Trener Barcelony dodał też, że „przeciwko Atlético, jak zawsze, wybiorę najlepszą możliwą jedenastkę”.
Z kolei Diego Simeone nie chciał zdradzać szczegółów taktyki jaką przygotował na dzisiejszy pojedynek, wyraził jednak nadzieję, że Barça „być może straci piłkę. Będziemy starać się grać także pressingiem i liczyć na błąd”. Podkreślił także, że „w Barcelonie oczekujemy najlepszej wersji Radamela Falcao”.
Na koniec przypomnijmy jeszcze, że po raz ostatni mecz obu zespołów jako lidera i wicelidera tabeli miał miejsce 16 lat temu. W 37. kolejce sezonu 1995/96 Barcelona Johana Cruyffa podejmowała Atlético prowadzone przez Radomira Anticia. Mecz ten wygrali goście, którzy tym zwycięstwem zapewnili sobie praktycznie tytuł mistrzowski.
Martyna Niesyto (DumaKatalonii.pl): FC Barcelona zmierzy się w tej kolejce z drużyną z Madrytu, która zajmuję drugie miejsce w tabeli i nie jest to Real Madryt, a rewelacja tego sezonu, Atlético. W tym sezonie prezentuje się bardzo solidnie, a Falcao znajduje się w doskonałej formie strzeleckiej, co udowodnił ostatnio bezlitośnie strzelając pięć goli Deportivo. Nie ulega wątpliwości, że jest on oprócz Messiego najjaśniejszą postacią La Liga w tym sezonie. Katalońska drużyna będzie jak zwykle starała się zdobyć trzy punkty i zbliżyć tym samym do mistrzostwa. Raczej nie można liczyć na łatwy mecz i wysokie zwycięstwo Barçy, ale na pewno będzie to ciekawy spotkanie. Myślę, że wynik 2-1 będzie zadowalający.
Przemysław Kasiura (BlogFCB.com): Ciekaw jestem postawy Atlético w tym spotkaniu. Teoretycznie Rojiblancos mają w składzie El Tigre, a ilość zdobytych do tej pory punktów nie może się przecież mylić. Z drugiej strony wydarzyło się kilka spotkań, w których stołeczni wcale nie grali świetnie, a jednak wygrywali. Zwykle bywało to wtedy, gdy rywal po prostu dawał się bić, a gdy przyszło spotkać się z prawdziwym gigantem, jak np. Realem Madryt, zawodnicy Simeone wyglądali jak małe wystraszone tygryski (nomen omen). Nie zdziwię się, jeśli u piłkarzy Atleti prędzej zobaczymy pluszaki z derbów Madrytu, niżeli drapieżników z pozostałej części sezonu.
Źródło: Własne/BlogFCB.com