Tito Vilanova rozpoczął swoją walkę z chorobą w ten sam dzień, kiedy zespół podróżował do Mediolanu.
Walka Tito Vilanovy z rakiem rozpoczęła się ponad rok temu.
Jeśli chodzi o opinię publiczną, wszystko zaczęło się 22 listopada 2011, kiedy klub ogłosił, że trener Josep Guardiola nie angażował go w wyprawę do Mediolanu, aby rozegrać mecz w Lidze Mistrzów.
Vilanova został ponieważ został poddany zabiegowi na śliniankach przyusznych w szpitalu Vall d”Hebron za pomocą specjalistycznego sprzętu w centrum medycznym chirurgii szczękowo-twarzowej pod kierownictwem dr Coro Bescos Atin i dr Jorge Romero Pamais. Przyuszne ślinianki znajdują się po obu stronach powierzchni ucha i poniżej szczęki.
Następnie Tito rozpoczął okres odbudowy, trwający kilka tygodni, w którym wykonano sesje radiowe i chemoterapię. 7 grudnia wrócił do pracy z Pepem Guardiolą, ale nie podróżował razem z zespołem.
Wyjątek zrobił 10 grudnia 2011 roku, aby być z zespołem w meczu ligowym z Realem Madryt na Santiago Bérnabeu (1-3).
Stopniowo Vilanova wracał do normalnej aktywności. Najlepszym przykładem, że był w pełni formy był fakt, że 27 kwietnia 2012 prezydent Sandro Rosell oznajmił, że Tito Vilanova będzie następcą Josepa Guardioli.
15 czerwca 2012, Tito został oficjalnie zaprezentowany jako trener FC Barcelony i podpisał cztero letni kontrakt. Vilanova powtarzał dwie formułki: „Wszystkie porównania z Guardiolą uważam za niepotrzebne” oraz „wyzwanie jest duże, ale nie bardziej niż walka z rakiem”.
16 lipca 2012 rozpoczął swój pierwszy presezon w Barça i 19 sierpnia 2012 rozegrał swój pierwszy oficjalny mecz, Barça – Real Sociedad (5-1).
16 grudnia 2012, z okazji „TV3 Marathon”, w celu zebrania funduszy na walkę z rakiem, Katalońska telewizja emituje wywiad z Tito Vilanovą, który mówi o swoich doświadczeniach. „Wszystko, także moje zawodowe życie zmieniło się tak bardzo w krótkim czasie, że myślę, że były to trzy lata”.
19 grudnia 2012 klub ogłosił poprzez oświadczenie, że zawiesza konferencje prasową z prezydentem Sandro Rosellem i obiad świąteczny.
Źródło: Sport.es