Xavi Hernández obchodził swoje „święto piłkarskie” otoczony przez swoich najbliższych i kolegów. Pomocnik jest szczęśliwy, że przeżywa jeden z najszczęśliwszych momentów w swojej karierze piłkarskiej. Siedem lat temu nie było wcale tak wesoło.
W dniu 3 grudnia 2005 roku, w sali operacyjnej Clínica del Pilar, przeszedł operację na zerwanym więzadle krzyżowym przednim w prawym kolanie. Był to uraz, którego doznał dzień wcześniej na treningu. W strugach deszczu, Àngel Mur zabrał go do szatni. Jego twarz była pierwszą diagnozą.
Nie zdążył na czas, by zagrać w finale Ligi Mistrzów w Paryżu, ale mógł wystąpić na swoim drugim Mundialu. Od tego czasu jedynie ścięgna Achillesa spowalniają jego karierę, jak to miało miejsce dwa sezony temu. Teraz jest nie do zatrzymania i bije kolejne rekordy w koszulce FC Barcelony.
Jeżeli jutro Tito Vilanova postawi na pomocnika, jak nie stało sie w spotkaniu z Deportivo Alavés, osiągnie on liczbę 650 występów w barwach FC Barcelony. W swojej karierze spędził 15 sezonów na Camp Nou, podczas których zdobył 20 trofeów w najbardziej udanym okresie dla klubu.
Xavi jest nadal żywy. Leo Messi, Andrés Iniesta czy nawet Cesc Fàbregas zabierają mu jego ofenswywną rolę, ale pomocnik z Terrasy cieszy się każdymi minutami spędzonymi na murawie. Tylko on wie jak ważne było te siedem lat. W obecnym zespole ciąży na nim bardzo duża odpowiedzialność.
W oficjalnym rankingu FC Barcelony, Xavi wyprzedza kolejno: Carlesa Puyola (566), Migueliego (549), Víctora Valdésa (478), Carlesa Rexacha (447), Andrésa Iniestę (423) i Guillermo Amora (421). Pomocnik ma 32 lata i kontrakt ważny do 2016 roku – „6” Barçy jest wieczna.
Źródło: MundoDeportivo.com