FC Barcelona rozpocznie dziś już ostatnią prostą jeśli chodzi o zakończenie rundy jesiennej, a tym razem uda się do Sewilli, aby zmierzyć się z tamtejszym Betisem, który w obecnym sezonie radzi sobie bardzo dobrze.
Pod znakiem zapytania stoi występ w meczu Leo Messiego po tym jak w spotkaniu z Benficą Argentyńczyk zderzył się z Arturem, w wyniku czego na jego kolanie znalazło się kilka siniaków, które wszczęły prawdziwą histerię wśród fanów FC Barcelony. Na szczęście jakiekolwiek obawy odeszły w niepamięć, bo najlepszy piłkarz świata bardzo szybko powrócił do treningów i został powołany na dzisiejszy mecz. A, jak mówi Tito, „jeśli zawodnik został powołany – może grać”. Inną bardzo dobrą wiadomością jest także zielone światło do gry dla Alvesa, Alexisa i Bartry, jednak ten ostatni nie znalazł miejsca na liście zawodników powołanych na mecz.
Jeśli Messi zagra, będzie miał kolejną okazję, aby pokonać rekord Gerda Müllera, jednak także cała FC Barcelona ma szansę na wyrównanie kilku osiągnięć, które ustanowiła w sezonie 2010/11 pod wodzą Pepa Guardioli. Pierwszym jest nieprzerwana passa dziesięciu zwycięstw wyjazdowych, a jak na razie podopieczni Tito Vilanovy mają na koncie osiem zwycięskich meczów wyjazdowych z rzędu. Barça jest też na dobrej drodze do wygrania we wszystkich meczach wyjazdowych w lidze, a oprócz dzisiejszego spotkania zostaje jeszcze mecz z Valladolid. Zwycięstwa na obu terenach oraz na Camp Nou z Atlético Madryt dadzą Barçy tytuł mistrza jesieni z dorobkiem rekordowych 55 punktów.
Jednak nie będzie to wcale proste zadanie, bo Benito Villamarín jest dla Barcelony jednym z najtrudniejszych terenów. Wystarczy przypomnieć, że Blaugrana wygrała tutaj tylko jeden raz w ciągu ostatnich siedmiu lat. Miało to miejsce w sezonie 2005/06, a gole Van Bommela, Ezquerro i 2 Eto”o dały zwycięstwo 4-1. W poprzednim sezonie Barcelona zremisowała w Sewilli 2-2, a rok wcześniej przegrała 1-3 w Copa del Rey. Betis grał wtedy w Segunda División.
Dzisiejszy rywal Barcelony będzie zdecydowanie należał do tych silniejszych. Historia stoi po stronie Betisu, jeśli brać pod uwagę wyniki meczów tych obu drużyn. W ostatnich latach bowiem to zawodnicy z Sewilli byli górą znacznie częściej, pomimo, że miewali zarówno wzloty, jak i upadki, krążąc pomiędzy Primera i Segunda División. Aktualnie zajmują w tabeli piątą pozycję, co tylko potwierdza, że Barcelona trafiła właśnie na lepsze dni Verdiblancos.
Co więcej, sezon rozpoczęli oni bardzo dobrze, a konkretniej mówiąc, najlepiej od jakichś 15 lat. Wtedy zespół prowadzony przez Serrę Ferrera zakończył sezon w pierwszej lidze na czwartym miejscu, zdobył kwalifikację do Pucharu Zdobywców Pucharów oraz do Pucharu UEFA. Potem jednak Betis przestał radzić sobie tak dobrze, na jeden sezon spadając ponownie do Segunda División. Dobra forma powróciła w 2005 roku, kiedy zakwalifikował się do Ligi Mistrzów, uprzednio zdobywając Puchar Króla. Od tamtej pory Andaluzyjczycy znów prezentowali się przeciętnie. Aż do tego sezonu.
W klubie panuje pełen spokój i wiara w zwycięstwo. Piłkarze Realu Betis są prawdopodobnie zmotywowani swoimi dotychczasowymi wynikami, zanotowali jak dotąd 8 zwycięstw i jeden remis. Porażek co prawda niewiele mniej, ale bilans jest na tyle korzystny, by utrzymywali się w czołówce. Czy tak dysponowana drużyna jest w stanie zagrozić niepokonanej jak dotąd Barcelonie? Cóż, my powinniśmy wierzyć, że Barça upora się z Verdiblancos i dalej będzie wiodła zwycięską passę, co nie oznacza, że nie będzie miała trudnej przeprawy, bo to akurat jest naprawdę możliwe.
Podsumowując, czeka nas bardzo ciekawe spotkanie. Walka o komplet punktów będzie prawdopodobnie bardzo wyrównana, zwłaszcza, że uskrzydlony Betis będzie rozgrywał to spotkanie u siebie. Jak na razie nawet tysiące kibiców przeciwnych drużyn nie stanowiły dla Blaugrany problemu, a jak będzie tym razem? Beticos z pewnością nie będą szczędzili gardeł, by dopingować swoich zawodników. Kto wie, może tym razem także powiodą ich do dziewiątego zwycięstwa? Mają przecież do tego możliwości… lecz nie zapeszajmy.
Maciej Kotynia (DumaKatalonii.pl): FC Barcelona znajduje się w naprawdę dobrej sytuacji w lidze. Jednak mimo bardzo dużej przewagi nad drugim Atlético i trzecim Realem, drużyna Tito Vilanovy nie może spocząć na laurach. Mecz z Betisem jest bardzo ważny, a zdobycie trzech punktów na ich terenie jest niesamowicie trudne. Ekipa z Sewilli wie jak grać z największymi drużynami, doskonałym przykładem może być mecz z Los Blancos, który to wygrali 1:0. Vedriblancos to zespół potrafiący wykorzystać każdy najmniejszy błąd rywala, więc takowe Duma Katalonii musi zminimalizować, inaczej o komplecie punktów będzie można zapomnieć.
Maciej Pietrasik (Blog FCB): Mecze z Betisem nigdy nie są łatwe, co udowodniło chociażby spotkanie Andaluzyjczyków z madryckim Realem. O dziwo, w tym sezonie zawodnicy z Sewilli nieco gorzej spisują się na własnym obiekcie, który nie jest już taką twierdzą, jak chociażby w poprzednim sezonie. Na mecz z Barceloną wyjdą jednak niezwykle zmobilizowani i będą chcieli za wszelką cenę urwać punkty Dumie Katalonii, która od pierwszej minuty zagra prawdopodobnie bez Leo Messiego. To wszystko sprawi, że podopiecznych Tito Vilanovy czeka bardzo ciężka przeprawa. Moim zdaniem Katalończycy wrócą z tarczą, wygrywając 2:1, chociaż rezultat remisowy także nie będzie dla mnie większym zaskoczeniem.
Źródło: Własne/BlogFCB.com