Nie City, nie Bayern, tak Barça

Neymar nie chce pójść do Manchesteru City ani do Bayernu Monachium. Jego celem jest odejście z Santosu do FC Barcelony. Brazylijskiego napastnika nie przekonują wielkie pieniądze, a także fakt trenowania pod okiem Guardioli.

Rynek transferowy w okół Neymara szaleje. Wiele europejskich gigantów jest zainteresowanych pozyskaniem Brazylijczyka. Jednym z najbardziej aktywnych jest City. Mówi się nawet, że Txiki Begiristain udał się przed Bożym Narodzeniem do Brazylii, aby porozmawiać z ojcem zawodnika.

 

Miałby to być początek ambitnych planów Mansura Bin Zayed al Nahyana, który chce, aby Manchester City zbudował drużynę walczącą o Ligę Mistrzów. Właścicielom angielskiego klubu marzy się zdobycie w najbliższym czasie tego właśnie trofeum.

 

Neymar jednak nie patrzy jedynie na czynniki finansowe. Manchester City byłby gotów płacić brazylijskiemu napastnikowi nawet 20 milionów euro rocznie. „City jest naprawdę zainteresowane, byli gotowi nawet oddać Airbusa 380 wypełnionego funtami, ale pieniądze nie zmienią decyzji Neymara”, powiedziała osoba bliska zawodnikowi.

 

Do Neymara w ogóle nie przemawia idea życia w szarym Manchesterze, który nie ma nic wspólnego ze złocistymi plażami Santosu, gdzie się urodził i wychował. Jego przyjaciel i idol, Robinho, był tam i nie wydał mu pozytywnych opini.

 

Nawet Guardiola nie pomoże

Dla Bayernu, „czynnik Guardioli” jest wyłączony. Neymar czuje wielki podziw do byłego trenera FC Barcelony, o którym Dani Alves powiedział mu milion ciepłych słów, ale zdaje się, że nawet to nie pomoże w zmianie decyzji Brazylijczyka.

 

Niemiecki futbol w ogóle nie wchodzi w plany Neymara, który nie preferuje takiego stylu gry. Jego filozofia gry jest zdecydowanie inna, znacznie bardziej tropikalna i śródziemnomorska. Guardiola będzie musiał rozważać inne opcje.

 

„Tak” dla FC Barcelony

Coraz to więcej informacji wskazuje na to, że Neymar tego lub przyszłego lata dołączy do FC Barcelony i będzie czarował swoim talentem na Camp Nou. Na chwilę obecną jednak jeszcze brak oficjalnego potwierdzenia, więc trzeba wstrzymać się z nadmierną euforią.

 

Źródło: Sport.es