Bez Messiego, to Don Andrés niósł drużynę na swoich barkach. Swoją grą pokazał prawdziwy charakter i wytrwałość, a jego zagranie z drugiej połowy meczu było kulminacyjnym momentem jego zmagań z obroną PSG.
W pojedynku na lewej stronie Lucas Moura został pokonany przez Iniestę i nie powtórzył dobrego wrażenia jakie pozostawił po sobie, po pierwszej połowie spotkania w Paryżu. Pośród niestrudzonych Alby i Adriano – zanim musiał zejść wskutek skurczu mięśnia – w walce z Mourą, którego gra była obiecująca ale i tak lata świetlne za grą Iniesty.
Piqué – Ibrahimović
Wstyd. Kara zawieszenia na kolejny mecz. Piqué o mało nie przyczynił się do gorszego rozwiązania tego pojedynku. Nie powstrzymał on Zlatana, a ten kilka razy o mało nie wpisał się na listę strzelców, gdyby nie Victor Valdés. Mimo wszystko, to Pastore strzelił na 0-1 i pozostał liderem asyst (7).
Adriano – Lavezzi
Szybkość Adriano miała zagwarantować odpowiednie krycie drugiemu napastnikowi PSG, Lavezziemu. Nie udało się to w momencie, gdy podał on do Ibry, który gdyby nie został zatrzymany przez bramkarza FC Barcelony, dołożyłby kolejnego gola dla Paryżan. Wyczerpany, ale o mało nie asystował, przy czym Adriano, zakończył z kontuzją, jak zwykle.
Alves – Pastore
Gdyby tak jak miesiąc temu, decydującą rzeczą w grze lewego obrońcy była pasja i determinacja, która poskromiła Milan, Dani Alves pokazałby się we wczorajszym spotkaniu znacznie lepiej. Był na niskich obrotach przeciwko Pastore, który naciskał z widokiem na wszystko, grał pewnie i otworzył wynik spotkania. Duet Messi-Dani pojawił się później w meczu, ale miał nie wiele do powiedzenia.
Cesc – Thiago Silva
Jego hattrick przeciwko Mallorce zapewnił mu miejsce jako fałszywej „9” w meczu z PSG, ale nie spełnił oczekiwanej roli. Thiago Silva był dla niego nie do przejścia, czuł się na swojej pozycji bardzo komfortowo i zawsze grał przeciwko Cescowi. Jedynie wejście Messiego zmusiło Brazylijczyka do podejmowania ryzyka.
Źródło: MundoDeportivo.com