Ostatnie wyjazdowe zwycięstwo FC Barcelony w Lidze Mistrzów miało miejsce w Listopadzie tamtego roku. Wtedy to podopieczni Vilanovy pokonali w Moskwie Spartak. W zasadzie jest to statystyka, która wyjaśnia wszystko.
Nie od dziś wiadomo, że obecny sezon jest w pewnym sensie dziwny. Ostatnie wyjazdowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów miało miejsce bardzo dawno temu. Wygrane z takimi zespołami jak Spartak (3:0) czy Sporting (2:0), z całym szacunkiem to wspomnianych klubów, ale chwały nie przynoszą. Barcelona dostała w spotkaniu z Celtikiem ostrzeżenie, ostrzeżenie na które nie potrafiła do końca zareagować.
Ktoś powie, że momentem zwrotnym mogło być spotkanie z Milanem i słusznie, bo po porażce 2:0 na San Siro, wygrana przed własną publicznością 4:0, robi wrażenie, ale już dwumecz z PSG sprowadził niektórych mocno na ziemie. Już w tych spotkaniach widać było niepewność tego zespołu, brak tego do czego nas Barcelona w ostatnich latach przyzwyczaiła. Ktoś powie, że kontuzje zrobiły swoje, że brak Messiego miał duże znaczenie, ale czy taki zespół jak Barcelona może szukać tego typu wymówek?
Ciemny chmury wisiały nad Barceloną już od dawna, dzisiejsza klęska w Monachium w pewnym sensie musiała przyjść. Bayern był dzisiaj o klasę lepszym rywalem, czas wyciągnąć wnioski, aby taka sytuacja nie miała już więcej miejsca.
Źródło: Sport.es