Dobry duch Abidala

„Mam już na swoim koncie własną Ligę Mistrzów, ale chcę innej” – po tych słowach można odczytać szczęście Abidala, który wrócił do piłki nożnej po 402 dniach od ostatniego spotkania. Cierpienie Francuza po transplantacji wątroby może zostać ponownie wynagrodzone na Wembley. Barça ma idealną motywację, aby pokonać Paris Saint Germain.

Los chciał, że Wembley po raz drugi może stać się świadkiem poruszającego obrazu, który okrążył świat dwa lata temu. Wówczas to Carles Puyol przekazał opaskę kapitańską Abidalowi, który mógł jako pierwszy unieść w górę puchar Ligi Mistrzów.

 

Dwa i pół miesiąca wcześniej był operowany. Była potrzeba, aby usunąć guza wątroby. Teraz, ponownie po wygranej walce z nowotworem, Abidal może ponownie stać się bohaterem ostatniej akcji. Jednak, żeby trafić do Lonydnu, trzeba najpierw pokonać PSG ze Zlatanem Ibrahimovicem w składzie.

 

Najbardziej pożądane zdjęcie

W sobotę na Camp Nou zdało się słyszeć gromkie „Abi, Abi”, który był jednym z bohaterów spotkania z Mallorcą. Drugim był Tito Vilanova, który powrócił na ławkę trenerską na własnym stadionie. Motywacja zespołu wrosła do tego stopnia, że chcą oni grać w finale 25 maja.

 

FC Barcelona chce wygrać piąte trofeum Ligi Mistrzów, a sam Abidal stwierdził po spotkaniu z Mallorcą, że „Jeśli wygramy, to Tito musi być tym, który podniesie puchar”. Kataloński klub już pokazał, że może dokonać niemożliwego, co miało miejsce w spotkaniu z Milanem.

 

Przyzwyczajeni do pokonywania przeciwności losu, braków kadrowych (Puyol, Mascherano), chcą twozyć nową historię i po raz szósty z rzędu awansować do półfinału Ligi Mistrzów. Duch, który prowadził Barçę na Wembley w 2011 roku powrócił. Z PSG nie będzie kompromisu.

 

Źródło: MundoDeportivo.com