Po pierwszych dniach w klubie Tata Martino musi w końcu zacząć dokonywać rotacji w swoim sztabie szkoleniowym. Wszystko już wcześniej sobie wyobraził, jednak z dalszej perspektywy, choć wygląda dość realnie, to jest nie dokońca prawdziwe. Trzeba się wszystkiemu przyjrzeć z bliska, otrząsnąć się ze szoku i podjąć rozsądne decyzje.
Jeśli widzisz, jak radzi sobie drużyna w meczach sparingowych z odległości 5 metrów, to zawsze jesteś bardziej tym zainteresowany, niż gdybyś oglądał to choćby w telewizji. Nawet gdybyś nie lubił tej pracy, lub gdybyś miał poważny problem, który uniemożliwiał by ci w stuprocentach pochłonąć się rozgrywką. Z tej bliskiej perspektywy Tata już miał okazję przyjrzeć się drużynie.
I teraz musi iść dalej. Teraz musi sobie odpowiedzieć na pytanie, które tak prosto brzmi: „Kogo mam się pozbyć?”. Wydaje się ono tak proste, a jednak tak trudno udzielić na nie odpowiedzi. Tata wyznał, że pierwszy raz w życiu wie, że cały świat przygląda się jemu i jego czynom. Po raz pierwszy musi dokonać tyle wyborów, wiedząc, że konkurecja czycha na jego potknięcie. To właśnie może zamącać spokój w głowie nowego trenera Barçy, jednak może być zadowolony z tego co już na samym początku ma, gdyż ma grupę, która może przewyższać nawet najśmielsze oczekiwania.
Oczywiście Martino stara się schować wszystkie towarzyszące mu uczucia, przecież jednym z „kosztów” trenowania Barcelony jest to, że trener będzie musiał stłumić podziw dla swoich zawodników.
Nie tylko skład drużyny go zachwycił. Martino był zaskoczony wielkością klubu. W ciągu tygodnia nowy trener miał okazję poznać głowy państw i ministrów takich krajów jak Izrael, czy Palestyna, nie wspominając o mediach i kibicach, którzy są gotowi wszędzie podążyć za Dumą Katalonii. Nawet sam transport zachwycił Tatę. Eskorta policji, brak kontroli na lotniskach, ogrom klubu jest widoczny w każdym aspekcie.
Źródło: MundoDeportivo.com