Gerardo Martino i Barça przygotowują się do powrotu na ligowe boiska po przerwie spowodowanej meczami reprezentacyjnymi. Czeka ich mecz przeciwko Sevilli, zespół, który już kiedyś miał okazję mierzyć się z „Tatą”. Było to podczas sezonu 1990/91, kiedy jeszcze jako zawodnik Martino był członkiem zespołu Tenerife.
Tacy zawodnicy jak Neymar, czy Messi dopiero będą mogli zabłyszczeć w tym sezonie na stadionie Sevilli, a Martino już miał okazję się tutaj zaprezentować i nadepnąć na odcisk zarówno zawodnikom, jak i kibicom. 17 marzec 1991 rok, 26. kolejka ligi hiszpańskiej. Sevilla podejmuje u siebie drużynę z Teneryfy. Drużyna Sevilli prowadzona przez Vicente Cantatore po 24. minutach prowadzi już 2:0 po dwóch trafieniach Conte.
Gracze gości prowadzeni Jorge Solariego nie wykorzystali karnego w 60. minucie, kiedy to bramkarz Francis powstrzymał Monchiego, który na początku meczu nie wykorzystał okazji by wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Jednakże to nie załamało Teneryfy i w 37. minucie zrobiło się 2:1. Zdobywcą bramki został… Gerardo „Tata” Martino. Obecny coach Barcelony wykorzystał kapitalne dogranie Monchiego i zamienił piłkę na bramkę. W 63. minucie Quique Estebaranz, który rok później będzie ubrany w koszulkę Blaugrany, wyrównał stan meczu na 2:2. Taki wynik utrzymał się do końca.
Gol przeciw Sevilli to jedyna bramką, którą udało się zdobyć Martino podczas jego przygody z ligą hiszpańską, w której rozegrał 15 spotkań. W każdym razie jest nadzieja, że stadion Sánchez Pizjuán będzie ponownie szczęśliwy dla „Taty”. W ciągu ostatnich lat mecze z Sevillą na wyjeździe nie były tak łatwe jak te, które rozgrywano na Camp Nou. W sezonie 2011/12 padł remis 0:0, a w ostatnich sekundach spotkania karnego miał Messi, którego nie udało mu się zamienić na bramkę. W zeszłym sezonie po emocjonującym pościgu graczy Barçy, gdy ze stanu 2:0 udało się im wygrać mecz 2:3. Wtedy zabłysnął Cesc, strzelając dwa gole oraz Villa.
W tym meczu wszyscy liczą na to, że w końcu Messi pokaże swoją klasę na tym jakże dla niego nieprzyjemnym stadionie. Drugim zawodnikiem, który ma pociągnąć ekipę do przodu jest oczywiście Neymar. Nowy nabytek najprawdopodobniej wyjdzie w pierwszym składzie na mecz z Sevillą, więc będzie miał bardzo dużo czasu, by zaprezentować wszystkim swoje umiejętności. Jak dotychczas Sevilla rozczarowuje w tym sezonie, która jak na razie w trzech spotkaniach nie wygrała żadnego, a aż dwa zremisowała. Sytuacja ich na początku rozgrywek wygląda bardzo nieciekawie, przez co tym bardziej są groźni. Można się spodziewać, że zaatakują z rządzą zwycięstwa.
Źródło: Sport.es