Kolejna kontuzja Leo Messiego i znów to samo… Każdy może sobie w głowie już zadawać pytanie – ileż można, no ileż można?! Jak się okazuje, w wykonaniu Argentyńczyka jest to możliwe, ale czym jest taki stan rzeczy spowodowany? Czy da się to jakoś powstrzymać? Zapewne da, ale jak? Ot takie moje krótkie rozmyślenie na ten temat.
Leo Messi już trzeci raz w tym sezonie będzie pauzował z powodu kontuzji, co gorsza – spowodowanej przez ten sam powód, uraz mięśnia dwugłowego uda. Nieszczęsny pech nie omija Argentyńczyka, ale czy jest to zwykły przypadek, a może jednak nie? Moim zdaniem nasz crack z 10 za bardzo się eksploatuje. Popatrzmy na presezon… Oprócz meczów towarzyskich zagranych dla FC Barcelony ten grywał swoje własne, charytatywne. Tournee „10” może mieć ogromny wpływ na to, że filigranowy napastnik nie do końca dobrze przepracował okres przygotowawczy do sezonu.
Pojawiło się też wiele informacji na temat tego, że Leo oszczędza sie na Mistrzostwa Świata, że chce pokazać, jak to on potrafi pociągnąć reprezentację Argentyny do triumfu. Z tym się do końca nie zgodzę, bo taka postawa może jedynie napawać niepokojem kibiców Albicelestes, czy aby Messi nie dozna kolejnej kontuzji przed turniejem albo w jego trakcie. Może być też interpretowana, jako wymówka, w razie gdyby powinęła się noga drużynie napastnika. Z drugiej strony, to nie pasuje do opisu cracka – ten piłkarz, który nigdy nie chciał schodzić z boiska, który chciał grać nawet w meczach o pietruszkę, miałby teraz się oszczędzać? Nie, nie Leo!
Co teraz począć, żeby nasz wspaniały Messi, który zachwycał miliony kibiców swoimi akcjami, swoimi bramkami, swoimi przebłyskami geniuszu wrócił do dawnej dyspozycji? Odpowiedź jest prosta – Leo, odpocznij chłopie! Nawet do końca roku. Oszczędź sobie walkę o kolejną Złotą Piłkę, oddaj ją komuś, kto na nią zasługuje bardziej w tym roku, nabierz do niej ponownego głodu na kolejny. Odpuść sobie nabijanie statystyk, daj pograć, daj postrzelać innym w drużynie. Niech też poczują, co to znaczy być na ustach wszystkich culés. Nie jesteś w zespole sam, są piłkarze, którzy godnie Cie zastąpią. Jest Cesc, Neymar, Alexis i Pedro. Jest też Tello, któremu brakuje kilku meczów z rzędu w wyjściowym składzie.
Leo Messi nadzwyczajnie w świecie potrzebuje dłuższego okresu rekonwalescencji niż dwa tygodnie, jak to było zazwyczaj. Na pewno napastnik nie pojedzie teraz na zgrupowanie reprezentacji, a do końca roku pozostało FC Barcelonie do rozegrania tylko osiem spotkań, które Argentyńczyk w zupełności może sobie odpuścić, przynajmniej powinien.
Dwa mecze w Copa del Rey z Cartageną, to szansa dla rezerw, a kolejne dwa to Liga Mistrzów z Ajaxem i Celtikiem, gdzie Katalończycy mają już awans w kieszeni, więc mogą sobie pograć także inni zawodnicy. Ktoś mi zaraz powie „są jeszcze cztery w lidze”, ale czy popatrzył jakie? Granada, Athletic Bilbao, Villarreal i Getafe – z tymi rywalami Neymar może pokazać, czy jest w stanie być liderem na boisku pod nieobecność Leo Messiego, może pociągnąć zespół, aby ten nie stracił punktów i nadal utrzymał przewagę nad Atlético i Realem. Jest Cesc, który na pozycji numer „10” gra bardzo dobrze, gdzie asystuje i strzela. Jest Alexis, który w tym sezonie niezmiernie mnie zaskakuje. Zawsze w obrębie jest Pedro, który miewa przebłyski i Tello, w którego nadziei nie straciłem.
Teraz „Tata” Martino ma trudny orzech do zgryzienia i to w sumie do niego należy decyzja, jak to będzie dalej z Leo. Sztab medyczny będzie musiał się bardzo napracować, aby napastnik znów był sobą, bo w to czy Messi poradzi sobie mentalnie z tym wszystkim nie mam wątpliwości. Na koniec krótka wiadomość do samego bohatera tego tekstu: Cracku wróć na Elche i wtedy pokaż, co to znaczy Twoja niszczycielska moc, a teraz po prostu odpocznij!
Źródło: Własne