Pomimo wygranej w pierwszym meczu (1-4), Tata Martino nie powołał żadnego piłkarza z FC Barcelony B na spotkanie z FC Cartageną w Copa del Rey. Trener postawił na swoich pewniaków.
Na Camp Nou wszyscy oczekiwali obejrzenia kilku młodych i perspektywicznych zawodników z FC Barcelony B. Takie były oczekiwania po wygranej w pierwszym meczy, ale Tata Martino postanowił powołać jedynie zawodników grających na co dzień w La Liga.
Trener FC Barcelony dał zadebiutować w Copa del Rey tylko trzem piłkarzom z rezerw: : Adama Traoré (17 lat), Patric Gabarrón (20) i Jean Marie Dongou (18). Cała trójka na krótko zawitała w pierwszej drużynie w ciągu ostatniego miesiąca – pierwszy w meczu La Liga z Granadą, drugi w Lidze Mistrzów z Ajaxem, a trzeci w Copa del Rey przeciwko FC Cartagenie.
Na rewanż w kadrze nie było żadnego. Można to tłumaczyć tym, że rezerwy czeka teraz bardzo trudny mecz w Segunda División ze Sportingiem Gijón i Tata Martino nie chciał męczyć młodych piłkarzy. Warto jednak przy okazji zaznaczyć, że jest to pierwsza taka sytuacja od sezonu 2005/06.
W zeszłym sezonie w drużynie Tito Vilanovy i Jordiego Roury na mecz z Alavés znaleźli się: Sergi Roberto, Deulofeu i Carles Planas. Rok wcześniej grali: Cuenca, Tello, Jonathan Dos Santos i Sergi Roberto, którzy brali udział w goleadzie 9-0 nad L”Hospitalet. W sezonie 2010/11 przeciwko Celcie (5-1) wystąpili Nolito, Bartra, Thiago i Sergi Roberto, a rok wcześniej Jonathan dos Santos, Jeffren i Fontàs z Cultural Leonesa (5-0).
W sezonie sześciu pucharów jedynym piłkarzem z rezerw był Pedro, który zagrał z Benidorm (1-0). W dwóch poprzednich latach, kiedy na ławce trenerskiej zasiadał Franck Rijkard, swoją szansę mieli Oier Olazábal, Marc Valiente, Marc Crosas, Víctor Sánchez i Jeffren.
Źródło: Sport.es