Stosunki Mario Mandžukicia z Pepem Guardiolą nie są najlepsze. Chorwat nie otrzymał powołania na ostatni mecz z Borussią Mönchengladbach, co miało być karą za złą postawę podczas treningu. Dodatkowo sytuację Chorwata komplikuje transfer Lewandowskiego.
W takiej sytuacji Barcelona postanowiła, że nie będzie czekać i zaczęła bliżej przyglądać się sytuacji tego zawodnika. Już latem 2012 roku kataloński klub wysłał swoich wysłanników na Mistrzostwa Europy, by ci obserwowali postawę napastnika w meczach reprezentacyjnych.
Jednak tamtego lata Barcelona nie zdecydowała się na ten transfer, gdyż wolała wzmocnić się na innych pozycjach. Mimo wszystko nie spuściła wzroku z chorwackiego napastnika. Raporty określają go jako „wysokiego napastnika, silnego, dobrze grającego w powietrzu oraz dobrze wyszkolonego technicznie. To zawodnik, który gra na bardzo wysokim poziomie, w bardzo interesującym zespole.” Te cechy sprawiają, że mógłby zostać rezerwowym graczem, do wykonywania planu B, o którym ciągle myśli Gerardo Martino.
Jednak nawet, gdy napastnik zdecyduje się odejść, to nie można powiedzieć, że Barça będzie miała łatwą drogę do wykonania tego transferu. Mandžukiciem interesują się bowiem takie kluby jak Juventus, Arsenal, Chelsea, Manchester United czy Borussia Dortmund, która chce zapełnić lukę po Lewandowskim.
Źródło: Sport.es