Z dużej chmury mieliśmy mały deszcz, a właściwie lekką mżawkę. Pojedynek na szczycie La Liga nie obfitował w wiele podbramkowych okazji i w związku z tym, na Vicente Calderón goli nie oglądaliśmy. Martino oszczędzał na drugą połowę Messiego i Neymara, ale nawet to nie przyniosło sukcesu.
Zderzenie współliderów La Liga było meczem z odwrotnie proporcjonalną ilością wysiłku obu drużyn do liczby stworzonych sytuacji na gola. Barça, poważna i skoncentrowana w każdym momencie, starała się być wierna swojemu stylowi drużyny dominującej, a Atlético również grało swoje, kontratakując i tworząc akcje, które miały być sztyletem na Barcelonę. Ostatecznie skończyło się na niczym i należy pogratulować FC Barcelonie pozostanie na pierwszym miejscu na półmetku rozgrywek w lidze.
Tata Martino ostatecznie zdecydował się na wystawienie w ataku trójki tworzonej przez Pedro, Cesca i Alexisa. Ostatnio taki układ się sprawdzał i wydawało się, że będzie to najlepsza broń do walki z intensywnymi Rojiblancos. Tak więc, Messi i Neymar pozostali na ławce, czekając na swoją kolej, która nastąpiła w drugiej połowie.
Od samego początku Atlético grało z dużą siłą. Dzięki lepszej wydajności fizycznej piłka była w ich posiadaniu. Barça starała się przejąć kontrolę nad całą sytuacją, jednak nie bez problemów. Patrząc trzeźwo, zabrakło im przebłysków mocy i dynamiki z przodu. W czwartej minucie postraszyła genialna akcja Ardy Turana z prawej strony, która skończyła się ostatecznie rzutem rożnym. Właśnie z tamtej strony przychodziło największe zagrożenie.
Odpieranie przez pierwsze 15 minut zagrożenia od strony Los Colchoneros było pewnego rodzaju zwycięstwem moralnym dla Katalończyków. Stopniowo wzrastał procent posiadania piłki przez Barçę, a Atlético Madryt ustępowało. Zabrakło jedynie, bez wątpienia, sytuacji bramkowych. W 25. minucie tylko Pedro próbował strzelić.
Chłopcy Simeone, jak to było do przewidzenia, ograniczyli prostopadłe podania do koniecznego minimum. A także, swój potencjał w powietrzu. Jednak w okolicach 30. minuty meczu miało miejsce dośrodkowanie z rzutu rożnego, którego jednak nie udało się wykończyć Diego Coscie.
Kontynuując, odpowiedzią Barcelony, która stopniowo zaczynała wygrywać w głębi pola, było wysokie wybicie piłki główką przez Pedro i daleki wystrzał Piqué, odbity w trudnościami przez Courtoisa. Z każdą minutą grało im się swobodniej, mimo agresywności przeciwnika. Dowodzeni przez Iniestę, zdobywali teren coraz częściej.
Brak klarownych sytuacji z obu stron doprowadził do rozpoczęcia drugiej połowy od zera. Nie było to złą wiadomością dla zawodników Martino, którzy wiedzieli, że mają dwa asy w rękawie, albo, jak w tym przypadku, na ławce. Pierwszy, Leo Messi, pojawił się od początku drugiej części, zmieniając Iniestę, poturbowanego po uderzeniu w kolano.
Z najlepszym zawodnikiem świata na boisku zaczęto drugą połowę, ale pierwsze minuty w wykonaniu Atlético ponownie były groźne. Strategia gry została zmieniona: tym razem atakowano Barçę wysoko, praktycznie na ich własnej połowie. To były dobre minuty gospodarzy, którzy ułożyli grę pod siebie. Bez Iniesty na boisku, piłkarze Blaugrany stracili kontrolę.
Aby odwrócić sytuację na swoją korzyść, Martino postanowił wprowadzić Neymara w 66. minucie. I tak, z całą artylerią na murawie, gra ofensywna miała się zmienić. Tempo zostało odrobinę zwiększone, jednak mecz był rozbity i zaczęły się sprzeczki z Diego Costą.
W takich okolicznościach rozpoczął się ostatni kwadrans gry, a Atlético zaczęło przyciskać. Ciśnienie kibiców podniosła dobra akcja Messiego, jednak zatrzymana przez niesamowitego Courtoisa (80’). Zmianą Pedro na Sergiego Roberto, Martino chciał wzmocnić środek boiska, a w ataku pozostawił duet Neymar – Messi.
Niebezpiecznie było aż do ostatniej sekundy. W doliczonym czasie mecz rozgrywał się na połowie Atlético, ale przy takim natężeniu zawodników, nie było miejsca, by oddać porządny strzał.
Atlético Madryt – FC Barcelona (0:0)
FC Barcelona: Valdés – Alves, Mascherano, Piqué, Alba – Busquets, Xavi, Iniesta (46″ Messi) – Pedro, Cesc (80″ Song), Alexis (75″ Tello)
Atlético Madryt: Courtois – Juanfran, Miranda, Godín, Filipe Luis – Gabi, Tiago (81″ Cristian Rodríguez) – Arda, Koke, Diego Costa – David Villa (76″ Raúl García)
Źródło: FCBarcelona.es