Alba: Są ludzie, którzy chcą skrzywdzić Barçę

Jordi Alba, tak jak inni zawodnicy Barcelony, stanął w obronie Gerardo Martino. Stwierdził też, że zawsze znajdą się ludzie, którzy będą umniejszać zwycięstwa Barcelony i chcący zrobić jej krzywdę.

 

Podobnie jak Andrés Iniesta i Xavi Hernández, Jordi Alba stanął dzisiaj w obronie swojego trenera, Taty Martino. Obrońca Blaugrany, który uczestniczył w akcji Addidasa, wraz z mistrzem Hiszpanii w maratonie, Carlesem Castillejo, był stanowczy w ocenie krytyki, która spadła na Martino w ostatnich dniach, po porażce na Anoeta.

„Tata jest spokojny, dobrze dopasował się do drużyny. W dniu pokonania City był wychwalany, a teraz, za jedną porażkę, wręcz odwrotnie. To jest głównie sprawka ludzi, którzy chcą skrzywdzić Barçę”, stwierdził Alba. „Z Tatą, jak też z każdym zawodnikiem, idzie się od jednej skrajności w kolejną. Oni chcą zrobić krzywdę Barçy z zewnątrz i to nie jest coś nowego. Zawsze znajdą coś, co umniejszy sukces Barcelony. Kiedy nie jest to arbiter, to jest to coś innego. Wcześniej widziałem to z zewnątrz, ale teraz kiedy jestem jednym z zawodników Azulgrany, bardziej to dostrzegam”, dodał boczny obrońca. Pomimo krytyki, Alba potwierdził, że zespół, który we wtorek zjadł wspólny obiad, trzyma się od całej tej sprawy daleko.

„Nie obchodzi mnie, co mówią inni. Od nich wychodzi bardzo wiele okrucieństw. Kilka dni temu mieliśmy jeszcze świetny zespół. Cała ta krytyka nie jest obiektywna, więc nie obchodzi nas ona”, stwierdził. „Utrzymywaliśmy lidera przez bardzo długi czas, a nie daje się temu takiej wartości, na jaką to zasługuje i nagle jesteśmy drudzy i stajemy się tymi słabymi. Wiedzie nam się dobrze we wszystkich trzech zawodach”, dodał. Zapytany o to, czy Barça nadal jest faworytem w La Liga, Alba odpowiedział ironicznie.

„Zostało jeszcze wiele kolejek”

„Zostało jeszcze wiele kolejek, a mamy jedynie trzy punkty straty. A krytyka jest co najmniej taka, jakbyśmy spadli na środek tabeli. Kiedy przegrywa się jeden mecz, to zawsze jest się krytykowanym, ale ja widzę perfekcyjną drużynę”, podkreślił. Pytany o to, czy zawodnicy również czują się winni porażki, skoro odnosili się tak krytycznie do samych siebie, Alba odpowiedział: „kiedy przegrywamy, my, zawodnicy, też jesteśmy winni, nie tylko trener, podobnie, jak w przypadku wygranej. Tata powiedział to, co odczuwał – wrażenie, że źle przygotował się do spotkania – ale ja nie uważam, że jest winny. Rotacje były robione cały czas, wygrywaliśmy z nimi i nikt nic nie mówił, raz zdarzyło się przegrać i od razu winę zrzuca się na zmiany”, stwierdził Jordi.

„Nie mam prawa przekonywać”

Jordi Alba stwierdził jasno, że nie ma takiej mocy, by prosić kibiców o wsparcie, ale że culés powinni stać za swoją drużyną. „Nie mam prawa przekonywać kogokolwiek. Ale culés zawsze powinni być z drużyna, na dobre i na złe”.

Jordi Alba pokazał podekscytowanie możliwością zdobycia potrójnej korony z Barçą. „Widzę naszą drużynę we wszystkich trzech rozgrywkach. Finał Pucharu Króla nie będzie łatwy, ze względu na to, że gramy z Madrytem, o lidze zapewne zadecyduje końcówka, a w Champions został jeszcze rewanż, ale jeśli przejdziemy dalej, to nie obchodzi mnie na kogo trafimy, ponieważ nikt nie chciał wtedy trafić na City, a nam się udało pokonać ich w Manchesterze”.

Gotowy na pokonanie Almeríi

Jordi Alba, który w sobotę nie mógł zagrać na Anoeta z powodu urazu, trenował dzisiaj z drużyną i planuje powtórzyć to też jutro, żeby być w gotowości na niedzielne spotkanie z Almeríą. „Ja widzę siebie gotowego na niedzielę, ale to do trenera należy ostateczna decyzja”.

 

Źródło: MundoDeportivo.com