Trener używa tego wyrażenia dość często, jeśli wypowiada się o środowisku Barçy. Łatwo można znaleźć się na jednym z końców w zależności od wyników.
Gerardo Martino ma cechy podobne do większości śmiertelników. Woli bardziej krytykę niż oszczerstwa. W ostatnim tygodniu spotykał się z negatywnymi opiniami. W odpowiedzi wspominał wiele razy wypowiadane przez siebie słowa: „Kiedy wychodzisz po wygranym meczu wiesz czego się spodziewać, po porażce też. Po zwycięstwie jesteśmy stawiani w niebie, po porażkach w piekle”.
Metafora stosowana przez argentyńskiego szkoleniowca odnosi się znakomicie do ubiegłego tygodnia, w którym znalazł się w niebie po zwycięstwie nad City na Etihad, a następnie został zesłany do piekieł, po głośnej porażce na Anoeta. Finalista Pucharu Króla jest jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i traci trzy punkty do lidera w lidze. Martino starał się zrozumieć zarzuty związane z błędami popełnionymi w San Sebastian (do których się także przyznał), ale w osłupienie wprawiła go informacja o szukaniu zastępcy na jego miejsce, podczas, gdy jeszcze sześć dni temu, był chwalony za świetny rezultat na Etihad.
Kolejną rzeczą, która spowodowała pogorszenie się nastroju trenera, była informacja o chęci odejścia z klubu Jordiego Roury. Każdy w trudnych chwilach potrzebuje wsparcia. Każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji. Jutro będzie mówił na konferencji prasowej.
Źródło: MundoDeportivo.com
