Jak to zwykle bywa po porażce szuka się jej pozytywnych aspektów. Jak mówi popularne przysłowie „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.” Ale czy tak będzie i tym razem?
Błędy Taty Martino były tak ogromne i widoczne, że teraz wydaje się, że nie powinny już się powtórzyć, co najmniej do końca sezonu. W sobotnim meczu niektórzy zawodnicy wyraźnie zawiedli, co sprawia, że Martino już wie, że w najbliższym czasie nie można wystawić takiego składu.
Przed Barceloną około 20 spotkań, jeżeli dotrze do finału Ligi Mistrzów. Argentyński trener wróci do DNA Blaugrany – bez wprowadzania niepewnych rotacji, wystawiając tylko pewniaków.
Barcelona bardzo cierpi bez piłki. Ta filozofia nie była widocznie ostatnio przesłaniem nowego trenera. Sobotni „spektakl” odsłonił negatywne strony taktyki Martino, która widocznie została przedawkowana.
Ta porażka powinna w końcu pokazać trenerowi, że nie wszystkie zmiany są dobre, zwłaszcza, jeśli wprowadza się je w decydującym momencie sezonu. Na ten moment Liga jeszcze nie jest przegrana, ale droga do tytułu mistrzowskiego będzie długa i skomplikowana.
Martino powinien również zachować więcej spokoju i ostrożności na boisku, bo jego protesty mogą przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Oczywiście, gdy widzi się niesprawiedliwość na boisku, to emocje często biorą górę, ale ktoś taki jak trener powinien wiedzieć, jak się zachować.
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że jeszcze nie wszystko stracone – jest jeszcze czas na odwrócenie tabeli. Najgorsze jednak to, że okazało się, że pomysły Martino chyba niezbyt pasują do stylu Barcelony.
Źródło: Sport.es