Madryt powiększa swoją przewagę do czterech punktów, co jest najwyższą zaliczką nad Barçą w tym sezonie. Blaugrana musi wygrać El Clásico, które odbędzie się 23 marca, by móc myśleć o prześcignięciu Realu.
Real Madryt pokonał wczoraj Levante 3-0 i skorzystał z nieoczekiwanej porażki Barçy, powiększając o cztery punkty przewagę nad nią w tabeli. Jest to najwyższa przewaga ‘los blancos’ nad Blaugraną w tym sezonie, którzy już za dwa tygodnie podejmować będą właśnie Barcelonę na Bernabéu, a dokładnie 23 marca o godzinie 21:00. Jedynie potknięcie Madrytu w sobotnim meczu z Málagą może dać Barçy możliwość powrotu na fotel lidera, oczywiście jeśli pokona w niedzielę Osasunę.
Tak czy inaczej, El Clásico musi być rewindykacją, czyli walką o odzyskanie swojego, dla graczy Blaugrany, których los nie zależy już tylko od ich samych, po raz pierwszy w tym sezonie. Mieli już przewagę sześciu punktów nad Madrytem między 10. a 16. kolejką. W 18., kiedy zremisowali 0-0 na Calderón, przewaga zmniejszyła się do pięciu, a później tylko malała, zwiększając się za to na korzyść Madrytu. Również Atlético przegoniło Barcelonę, po tym, jak w sobotę wygrało z Celtą 2-0. Ostatecznie druga ekipa z Madrytu wyprzedza Barçę jednym punktem, a do Realu traci trzy.
Mimo wszystko, te cztery punkty których brakuje Barcelonie do Madrytu są zaledwie połową tego, co Blaugrana traciła w 27. kolejce w sezonie 2011/12. Chłopcy Guardioli podchodzili do El Clásico z 34. kolejki z czteropunktową stratą, jednak wygrana ‘blancos’ przypieczętowała ich pozycję lidera. Azulgrana również mogła zredukować stratę do jednego punktu, w bezpośrednim starciu na nieprzyjaznym terenie.
Piqué, jedyny zagrożony
Podczas gdy Sergio Ramos wykartkował się na El Clásico, dostając wczoraj żółtą kartkę, Gerard Piqué jest jedynym zagrożonym z ekipy Azulgrany, który, jeśli zobaczy żółty kartonik w spotkaniu z Osasuną, to nie zagra z Madrytem. Natomiast zespołu madryckiego, zagrożony jest tylko Di María.
Źródło: MundoDeportivo.com