Pomimo kontuzji Gerard Piqué chce wystąpić w finale Pucharu Króla. Środowe spotkanie jest wyjątkowe dla środkowego obrońcy, tak jak zresztą wszystkie pojedynki Barçy z Realem, a ponadto jest to chyba już ostatnia szansa na wywalczenie jakiegoś tytułu w tym sezonie.
Nie jest to może najważniejsze, ani najbardziej pożądane trofeum, ale w finale spotkają się dwaj odwieczni rywale, a ponadto pojedynek odbędzie się nie najlepszym momencie dla Barcelony. W takiej sytuacji każdy zawodnik jest potrzebny na boisku.
Piqué bardzo odczuwa porażki zespołu, zwłaszcza, ze sam nie może mu pomóc swoją obecnością na boisku. Dlatego obrońca zaproponował, że zagra na Mestalla. I choć wciąż kuleje i odczuwa ból, to jest gotowy podjąć ryzyko gry w tak ważnym spotkaniu.
Oczywiście to, czego on chce, a to co mówią lekarze, to dwie różne sprawy. Na dzisiaj zaplanowano więc badania, które pozwolą na dokładną ocenę stanu zdrowia obrońcy i możliwości występu w środowym spotkaniu.
Czas powrotu na boisko został wyznaczony na cztery tygodnie. Dziś mijają dwa tygodnie, czyli dokładnie połowa tego czasu. Logika podpowiada więc, że lepiej zachować ostrożność. Jednak Piqué bardzo chce wystąpić. Jeśli znajdzie się na liście powołanych, to będzie miał 48 godzin na wyleczenie.
W podobnej sytuacji jest Bartra. Młody obrońca, który nie wystąpił w sobotnim spotkaniu z Granadą, także dzisiaj przejdzie badania. A jest jeszcze Puyol, który wciąż skarży się na kontuzję kolana. Czyli w sumie trzej podstawowi obrońcy są kontuzjowani w najgorszym z możliwych momentów.
Źródło: MundoDeportivo.com