Andrés Iniesta zawsze przyznawał, że jego piłkarski idolem był Michael Laudrup, zawodnik mitycznego ‘Dream Team’, który zasłynął ze swojego charakterystycznego dryblingu i niesamowitych podań.
Podziwiając go, śledząc jego grę i kopiując ją, Iniesta dopracowywał swoją technikę gry i doprowadził ją do jeszcze większej doskonałości niż Duńczyk. Już od wielu lat pomocnik Barcelony pokazuje ten magiczny futbol, który sprawił, że stał się on zawodnikiem innym i wyjątkowym.
Nie było też wyjątków od tego w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów, gdzie Barça zmierzyła się z Atlético Madryt. W przypadku braku widoczności Leo Messiego w tym spotkaniu, który nie potrafił znaleźć sobie miejsca pośród gęstej sieci obrony ustawionej przez Diego Simeone, bardzo dobrze, że na boisku wyróżniał się Andrés. Mimo, że od pierwszej minuty było widać, że jest on najbardziej inspirującym zawodnikiem z drużyny Taty Martino, to aż do 71 minuty nie dokonał niczego przełomowego. W tamtej minucie, wykonał przepiękne podanie w stylu Laudrupa, które zostało wykończone przez Neymara, a Barça wyrównała wynik (1-1), co zażegnało niebezpieczeństwo ze strony gości.
Na tym Iniesta nie poprzestał. Pomocnik zwiększył jeszcze obroty, przejmował teren na swoim własnym boisku, pobudzał drużynę i doprowadzał do strzałów, które jednak świetnie wybraniał Courtois. Tak więc kolejny raz był to niesamowity Iniesta.
Źródło: MundoDeportivo.com