Z grą do przewidzenia, Barça przegrała finał Pucharu Króla z Realem Madryt na stadionie Mestalla. Piłkarze Martino byli w stanie wyrównać, ale ich gra była bardziej mirażem niż rzeczywistością. Ze snu wybudził ich drugi gol, strzelony przez Bale’a.
Gra Blaugrany pozostawiała wiele do życzenia, a poszczególnych piłkarzy i elementy można było ocenić następująco:
CELUJACY – Marc Bartra i jego odwaga
Biorąc pod uwagę przewidywalną i nieskuteczną w ataku Barçę, gra, oraz wkładanie w nią całego serca, młodego piłkarza Blaugrany poszła zdecydowanie na plus i polepszyła oceny Barçy. W momencie kiedy zespół grał ociężale, Bartra był jedynym, który próbował szczęścia strzałem na bramkę spoza pola karnego, jednak Iker Casillas zdołał ów strzał wybronić. Bartra dwoił się na obronie, ale mimo tego wyszedł do ataku i dzięki temu strzelił gola głową (jego drugi gol w sezonie). Niestety nie poszczęściło mu się w akcji z Balem. Obrońcy zabrakło siły i koncepcji, ale trzeba pamiętać, że nie był on w najlepszej dyspozycji fizycznej i po części dlatego nie mógł pokonać Walijczyka.
DOBRY – Iniesta i Alba
Dopóki nie zabrakło mu paliwa, Andrés Iniesta, zwłaszcza w pierwszej połowie, był tym, który próbował najmocniej, który szukał możliwości skonstruowania akcji, chciał stworzyć kolegom możliwość oddania groźnego strzału, w końcu jednak pomocnik opadł z sił i zrównał się z resztą zespołu. Najlepszą osobą do współpracy z Iniestą był Jordi Alba, który starał się w ataku i obronie. On najmocniej wspierał Andrésa i próbował tworzyć z nim akcje. Skończył jednak z kontuzją i musiał zostać zmieniony po pierwszej połowie.
DOPUSZCZAJĄCY – zdolność reagowania
Kiedy wszyscy oczekiwali na wyrównanie wyników przez Barcelonę, padł gol ze strony Marca Bartry. Zawodnicy Gerardo Martino byli w stanie wyrównać mecz, a dzięki strzelonemu golowi, wytworzyć wątpliwości u przeciwnika, ale nie wykorzystali chwili przewagi, a ich rywal mógł cieszyć się coraz większą ilością akcji, które stawały się coraz groźniejsze. Może i zawodnicy wierzyli w remontadę, ale nie zrobili nic w tym kierunku, zwłaszcza w momencie, kiedy w umyśle rywala rodziły się wątpliwości.
NIEDOSTATECZNY – nieobecność Messiego i straty piłek
On był potrzebny, tak jak tlen człowiekowi, ale Leo Messi postanowił nie walczyć w tegorocznym finale Pucharu Króla. Jego występ na boisku był dużo bardziej niż dyskretny. Można go jedynie pamiętać z jednego strzału z pierwszej połowy, który nie miał nawet szans trafić do bramki oraz z bardzo mocnego i zbyt wysokiego strzału z drugiej połowy, który zdecydowanie nie był charakterystyczny dla takiego zawodnika jak Argentyńczyk, dla zawodnika decydującego o wyniku, którym zawsze był. To był jeden z gwoździ do trumny Barcelony, kolejnym były stracone piłki i niemożność do szybkiego zamknięcia wolnych przestrzeni, którymi mogły iść kontry rywala, który jest urodzony do tego, by korzystać z takich okazji. Liczba wszystkich straconych piłek Barcelony wyniosła 81, przy 74 Realu Madryt.
Źródło: MundoDeportivo.com