Puchar na pocieszenie? Nie, nie, gdy rywalem jest Real Madryt. O 21:30 rozpoczną się Gran Derbi na Mestalla w ramach finału Copa del Rey. Dla FC Barcelony to może być jedyne trofeum zdobyte w tym sezonie (nie licząc Superpucharu Hiszpanii), więc Katalończykom może bardziej zależeć. W dodatku Los Blancos zagrają bez Cristiano Ronaldo.
W finale Pucharu Króla zagrają dziś ekipy, które nie są najlepsze w Hiszpanii, Barcelona odpadła w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a Real w półfinale wylosował Bayern, więc to może być jedyna szansa w tym sezonie na zgarnięcie jakiegokolwiek pucharu. Oba zespoły zagrają w osłabionych składach, ale i tak powinniśmy być świadkami znakomitego widowiska.
Brak Cristiano Ronaldo. Czy to największy problem Carlo Ancelottiego? Tak, niezależnie od tego czy Benzema, Bale czy Di María są w formie. Portugalczyk robi różnicę i może nie zagrać z Sociedad lub Almeríą, ale przeciwko Barcelonie jego nieobecność będzie widoczna. Marcelo czy Arbeloę można zastąpić bez problemu. Królewscy po przegranych Gran Derbi na własnym stadionie i porażce z Sevillą przestali się potykać i wrócili na pozycję wicelidera w La Liga. Grają w ostatnim czasie dobrze i na pewno piłkarze ze stolicy Hiszpanii będą chcieli wziąć odwet na Katalończykach za dwie porażki w tym sezonie.
Za to Blaugrana ma ogromny ból głowy, jeśli chodzi o zestawienie środka defensywy, gdyż obecnie zdrowy jest tylko… Mascherano. Piqué, Puyol i Bartra są z drużyną, ale cierpią na urazy. Wszystko wskazuje na to, że ostatni z nich zostanie przygotowany do jutrzejszego starcia, a kapitan Dumy Katalonii usiądzie na ławce rezerwowych. Na przedmeczowej konferencji prasowej Iniesta podkreślał wagę tego finału i zapewnił, że drużyna będzie walczyła o zwycięstwo do samego końca. Linie pomocy i ataku raczej nie wymagają korekt, więc Gerardo Martino postawi na swoje żelazne zestawienie.
Murawa na Mestalla jest już przygotowana, bilety rozdane, kibice poddenerwowani, zawodnicy skoncentrowani. Nie pozostaje nic innego, jak odliczać godziny do kolejnego, ostatniego El Clásico w tym sezonie. Nie deprecjonujmy wagi tego meczu, tego pucharu. W końcu to może być kolejne trofeum w gablocie Katalończyków. Początek spotkania o godzinie 21:30.
Aleksandra Jesionek (DumaKatalonii.pl): Spotkania z Realem zawsze wywołują wielkie emocje, a zwłaszcza w finale, gdzie zwycięzca może być tylko jeden. Tym razem będzie to zupełnie inny mecz niż te, które mogliśmy dotychczas oglądać – w obu zespołach zabraknie bowiem kilku podstawowych zawodników, co sprawia, że do końca nie wiemy, czego możemy się spodziewać na boisku. Jednak mimo tych nieobecności, Barcelona będzie musiała dać z siebie wszystko, gdyż to dla niej ostatnia szansa na uratowanie sezonu.
Oktawian Jurkiewicz (BlogFCB.com): Tani komunał na początek: Gran Derbi rządzi się swoimi prawami. Kibice FC Barcelony mogą się czuć ostatnimi czasy trochę jakby przejechał po nich walec. Przebudzenie z cudownego snu ostatnich lat jakby się kończyło. Kataloński zespół wciąż jest świetny, ale problemy, o których było tak głośno dały się mocno we znaki. Wymieniał nie będę, nawet jak ktoś pobieżnie interesuje się klubem to i tak wie o czym mówię. Grunt, żeby wznieść się w tych 90 minutach ponad te problemy. Straszny banał, ale to ważne. I Barça i Real to od dawna bardziej maszynki do zbijania kasy niż kluby, więc zamiast myśleć o polityce, po prostu przeżyjmy ten mecz. To jest finał i mało jest rezultatów, które poważnie wytrzeszczą mi oczy. Aha, i mówię Wam to teraz, na powtórkę z ostatniej konfrontacji i takie emocje, raczej próżno liczyć, chociaż chciałbym się mylić. Z rozsądku stawiam na zwycięstwo Realu po słabym meczu. O matko, jak bardzo chciałbym się mylić. Moje typy: Neutralnym okiem: 2:0 lub 2:1 dla Realu, kibicowskim: zwycięstwo Barcelony
Źródło: Własne