Francuski napastnik wspomina magiczną noc, która miała miejsce pięć lat temu. „Stworzyliśmy historię, nie tylko wygrywając sześć tytułów w ciągu roku, ale także grając we właściwy sposób, tak jak tylko Barça potrafi”, powiedział. Henry przyznaje, że tęskni za Barçą i przesyła wyrazy współczucia w związku z odejściem Tito Vilanovy.
W ekskluzywnym wywiadzie dla FC Barcelony, była gwiazda Barçy, Thierry Henry, opisała swoje wspomnienia z wygranej na Santiago Bernabéu, która miała miejsce pięć lat temu. Francuz strzelił wtedy dwa gole. Opowiedział też o swoich wspomnieniach związanych z FCB, zdobyciu wielu znaczących tytułów oraz odejściu Tito.
Pięć lat od 2-6 na Bernabéu. Jakie masz wspomnienia z tego meczu?
„Nie wierzę, że minęło już 5 lat, wydaje się, jakby to było wczoraj. Pamiętam, jak Puyol powiedział mi, czego powinniśmy się spodziewać i jak ważny jest ten mecz. Oczywiście wynik był niesamowity i wiedzieliśmy już, że uda nam się zdobyć tytuł. Kiedy wróciliśmy z powrotem do Barcelony, reakcja kibiców było po prostu wspaniała. To było coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem… i to było jeszcze zanim się wygraliśmy La Ligę”.
Strzeliłeś dwie bramki w kluczowych momentach. Która była twoją ulubioną?
„Nie wiem, czy jest taka. Wystarczy mi fakt, że udało mi się strzelić 2 gole w Madrycie, w takim ważnym meczu, i wygrać. Znaczenie spotkania było ogromne, bo graliśmy przeciwko Realowi Madryt i stawką była wygrana w Lidze. Byłem zachwycony, że moje gole pomogły nam osiągnąć ten cel. Oczywiście nie udałoby się to bez moich kolegów z drużyny, po prostu tak się stało, że to ja zdobyłem tej nocy dwa gole”.
Mówiąc ogólnie, jak można opisać Barçę w tamtym okresie?
„Stworzyliśmy historię, nie tylko wygrywając sześć tytułów w ciągu roku, ale także grając we właściwy sposób, tak jak tylko Barça potrafi. To właśnie ten zespół zostanie zapisany na kartach historii futbolu”.
Za czym tęsknisz najbardziej?
„Za klubem, treningami, kibicami, za wszystkimi pracującymi w klubie, futbolem, moją ulubioną restauracją Da Greco, w zasadzie za wszystkim”, śmieje się.
W MLS strzelałeś dobre gole. Czy życie w Stanach Zjednoczonych jest jak druga młodość?
„Życie w Nowym Jorku zawsze było moim marzeniem, tak samo jak bycie w stanie grać w MLS i promowanie ligi – to zaszczyt. Nie powiem, że jest jak druga młodość, ale spędzam tam wspaniałe chwile”.
Jaka jest sytuacja futbolu w USA?
„Piłka nożna w USA wciąż się rozwija i z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej, wszystko zmierza we właściwym kierunku. W dniach meczów stadiony są zdecydowanie bardziej zatłoczone niż wtedy, gdy pierwszy raz tam przyjechałem”.
Jak myślisz, jak poradzi sobie Francja na Mistrzostwach Świata w Brazylii?
„Oczywiście, mam nadzieję, że dobrze, ale jak można sobie wyobrazić, będzie trudno. Jest wiele silnych reprezentacji: Brazylia, Hiszpania, Argentyna, Niemcy… nie będę wymieniać wszystkich, ale czekają ją bardzo trudne chwile”.
Jeśli chodzi o Tito Vilanovę…
„To była bardzo smutna wiadomość. Widziałem go kilka razy w Nowym Jorku, kiedy przyjeżdżał na kuracje, i mam o nim same dobre wspomnienia. Straciliśmy naprawdę wielkiego człowieka, a jego rodzinie należą się słowa otuchy”.
Na koniec, czy masz wiadomość dla swojego znajomego, Cesca Fàbregasa?
„Hahaha, Cescky… spraw, aby tytuł wrócił tam, gdzie jest jego miejsce”.
Źródło: FCBarcelona.com