Luis Enrique chce mieć w swojej kadrze klasyczną 9. Nie taką, która zostanie planem B, ale taką, która będzie mogła walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce. Prawda jest taka, że sekretariat techniczny ma przygotowaną długą listę nazwisk, ale nie ma swojego faworyta.
Jako pierwszego wymienia się Mario Mandžukicia, obecnego piłkarza Bayernu Monachium. Jego odejście w letnim okienku transferowym jest już przesądzone, o czym publicznie przyznawali już Pep Guardiola i Karl Heinz Rummenigge.
W ostatnim czasie wiele jednak mówiło się o zainteresowaniu Chelsea, choć agent zawodnika zaznaczył, że na chwilę obecną nie może nic powiedzieć. Opcja Mandžukić jest ciekawa, biorąc pod uwagę fakt, że mógłby on także pomóc w aklimatyzacji swojego rodaka, Alena Halilovicia.
Tymczasem Fernando Llorente czeka na ofertę z Barcelony. Obecnie jednak problemem jest to, że trenerem Juventusu jest Antonio Conte, który nie chce jego odejścia. Otoczenie zawodnika zaprzeczyło jakimkolwiek rozmowom z katalońskim klubem. Choć przyznają, że Bask ma wielu przyjaciół w swoim obecnym klubie, to jednak zdaniem środowiska zawodnika „Barcelonie się nie odmawia”. Należy jednak zaznaczyć, że relacje między bratem Llorente a Andonim Zubizarretą nie są najlepsze, ponieważ obecny dyrektor sportowy Barcelony pracował na identycznym stanowisku w Bilbao i między oboma panami doszło do konfliktu.
Barça ma również asa w rękawie w postaci napastnika Fluminense, Freda, podstawowego zawodnika reprezentacji Brazylii. Scolari zawsze w niego wierzył i polecał innym klubom. Ponadto wiadomo, że w kontrakcie tego 30-latka istnieje klauzula w wysokości 2,5 mln euro dla klubów z Europy. Kogo wybierze Lucho? Przekonamy się w niedalekiej przyszłości.
Źródło: MundoDeportivo.com