Barça musi pokonać Atlético w sobotę na Camp Nou (18:00), jeśli chce wygrać La Liga. Jednak z pięciu meczów rozegranych w tym sezonie przeciwko drużynie z Madrytu, Barcelonie nie wygrała żadnego – bilans jest następujący: cztery remisy i porażka.
Mission: Impossible? Nie, ale prawie. Jeśli Barça chce zostać mistrzem Hiszpanii, to musi pokonać Atlético na Camp Nou. Może się wydawać, że Katalończycy są faworytami, bo grają na własnym stadionie. Ale nie. W tym sezonie, Barça i Atlético grały ze sobą pięć razy i Blaugrana nie wygrała ani razu. Przyszedł czas by przywołać ducha agenta Ethana Hunta (postaci ze słynnej serii z Tomem Cruisem w roli głównej) i jego niesamowitą grupę szpiegów z filmu, by zmienić to co niemożliwe w możliwe.
Barça jest zespołem, który jest, w sensie fizycznym i mentalnym, w stanie agonalnym. Blaugrana weszła w fazę spadku i ledwie ma siły by stawiać czoła jakiemukolwiek pojedynkowi piłkarskiemu. Ale musi się pozbierać i powalczyć o zwycięstwo w lidze przed własną publicznością. Po dwóch kolejnych remisach (z Getafe 2-2 i Elche 0-0), wygranie z Atlético wydaje się trudne, choć motywacją w tym przypadku może być gra na wypełnionym po brzegi Camp Nou. Najważniejsze to strzelić pierwszego gola.
Pierwszy gol jest właśnie tym, czego brakowało Barcelonie w ostatnich pięciu meczach z Atlético w tym sezonie. Katalończycy zdobyli Superpuchar Hiszpanii po dwóch remisach (1-1 na Calderón i 0-0 na Camp Nou). Tego jednego gola zdobył Neymar. W pierwszym meczu ligowy, Barça zdobyła jeden punkt po bezbramkowym remisie na madryckim stadionie. A w Lidze Mistrzów drużyna Martino została wyeliminowana, po tym jak w 1/4 zremisowała 1-1 na Camp Nou (strzelcem bramki znów był Neymar) i przegrała 0-1 na Calderón.
Uzyskanie pierwszego zwycięstwa (grając bez Neymara, jedynego zawodnika, który strzelił Madrytczykom gola) jest wyzwaniem dla zawodników, którzy, jeśli tego dokonają, staną się jednocześnie mistrzami Hiszpanii. Jednak jeśli tytuł ten zdobędzie w sobotę Atlético, to będzie to w pełni zasłużenie zdobyte trofeum.
Źródło: Sport.es