Kilka tygodni temu myślałem, że zapowiedzi ostatnich kolejek będą prawdziwą katorgą, ponieważ karty już będą rozdane, a Blaugrana nie będzie się mogła pochwalić żadnym asem czy dżokerem. Los chciał inaczej. Katalończycy otrzymali kolejną, ale już na pewno ostatnią szansę na obronę mistrzowskiego tytułu. Camp Nou wypełnione po brzegi ma dziś dodać skrzydeł katalońskim wojownikom. Nie inaczej będzie przed telewizorami i komputerami. Som el Barça!
Który to już raz w tym sezonie? Szósty. Dla miłośników pięknego futbolu jeden wielki zawód, a dla fanatyków wyrachowania i taktyki prawdziwa uczta, ale wyniki mówią same za siebie. Pięć pojedynków FC Barcelony i Atlético Madryt – cztery remisy (1:1, 0:0, 0:0, 1:1) i jedno zwycięstwo Los Colchoneros (1:0). Fatalna seria dla Katalończyków, ale dziś nadszedł czas zemsty i odkupienia. Camp Nou znów musi stanąć na wysokości zadania, a wraz z nim piłkarze. Ci sami, którzy w tym sezonie nie czarują, nie zachwycają tak bardzo, ale wciąż mają tę czarodziejską iskrę, która może przerodzić się w ogień nie do powstrzymania.
Na mistrzostwo się nie zasługuje, je się zdobywa. Barcelona zawodziła wiele razy, nadzieja większości kibiców ulotniła się już kilka tygodni temu, ale futbol kochamy za nieprzewidywalność. „Całą duszą pragnę zdobyć mistrzostwo z Barçą”, powiedział Gerardo Martino i trudno mu się dziwić. Na Argentyńczyka spadła fala krytyki, katalońskie media od jakiegoś czasu żyły spotkaniem Zubizarrety i Luisa Enrique, które zwiastowało tylko jedno. Dla Martino to ostatnia szansa na zdobycie trofeum. Jego gracze są głodni sukcesu w tym sezonie, a zawodzili w najważniejszych momentach. Goście mają jeszcze w perspektywie finał Ligi Mistrzów. Barça już nie.
Diego Simeone to świetny motywator, ale sam przyznał, że przed tym meczem nie musi swoich zawodników motywować. Atlético zagroziło wielkiej dwójce, co wydawało się nie do pomyślenia, ale to nic. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc czemu nie zgarnąć mistrzostwa, gdy nikt się tego nie spodziewał? Cholo, podobnie jak Tata, powołał całą kadrę, która zawiera samych zdrowych piłkarzy. Oba zespoły znają się jak łyse konie, mogą czymś zaskoczyć? Nie, nie teraz. To zbyt ważne spotkanie na eksperymenty taktyczne.
Mogłoby się wydawać, że Atlético znalazło receptę na Dumę Katalonii, ale przypomnijmy, że Los Rojiblancos już mogli zapewnić sobie mistrzostwo, ale piłkarze z Madrytu zaczęli zaliczać wpadki. Takiej szansy nie można zmarnować. Tu nie chodzi o umiejętności, chodzi o serce. Kto wyjdzie i zagra pressingiem, kto będzie grał piłką, kto zdominuje, kto nie da rywalomi odetchnąć, kto strzeli i zapisze się na kartach historii. 90 minut na udowodnienie, że nie ma mowy o końcu cyklu, że jeszcze Barça nie zginęła, że mistrz nie odda korony na własnym stadionie przed swoimi kibicami.
Niektórzy mogą się czuć, jak przed meczami polskiej reprezentacji. Człowiek wie, jak będzie, zawiódł się tyle razy, ale i tak siada i ogląda, bo kocha i wierzy. Zaufajmy piłkarzom, którzy grają o honor, o obronę tytułu, o chwałę. Grają dla siebie, ale też nas, dla kibiców, dla culés. Dla Tito, dla Tito…
Natalia Muczyńska (DumaKatalonii.pl): Każdy kibic FC Barcelony chce chyba tylko jednego scenariusza – wygranej Katalończyków i świętowania mistrzostwa Hiszpanii. Z każdym innym rywalem byłoby to możliwe, ale z Atlético… Może być trudno. Piłkarze z Madrytu w tym sezonie stawiali drużynie Taty Martino wysoko poprzeczkę. Uważam jednak, że jest to najlepsza okazja, aby „odegrać się” za ostatnie spotkania. Wierzę w Messiego, Iniestę, a nawet Pinto… Wierzę w cały ten zespół. Som el Barça! Mój typ 2:1!
Hubert Bochyński (BlogFCB.com): Szykuje się wspaniałe widowisko, które zadecyduje o tytule mistrzowskim. Takiego finiszu dawno nie było. By to Barcelona mogła świętować, KAŻDY musi zagrać na 100% swoich możliwości. Messi musi być w pełni zaangażowany i przekroczyć barierę 5 przebiegniętych kilometrów, Iniesta musi czarować, a Pinto być czujny w bramce. Jeśli te wszystkie czynniki będą ze sobą współgrały, Blaugrana może przełamać niekorzystną serię w meczach z Los Colchoneros. Mistrzostwo będzie wspaniałym uhonorowaniem Tito Vilanovy, a także odchodzących z klubu dwóch legend – Carlesa Puyola oraz Víctora Valdésa. Wspaniale byłoby widzieć Tarzana wznoszącego na koniec kariery puchar do góry. Stawiam na 2:1.
Źródło: Własne