FC Barcelona zdobyła wczoraj swoje 18. mistrzostwo Hiszpanii w historii! To był wspaniały wieczór dla Katalończyków w Palau Blaugrana, którzy pokonali 83:81 Real Madryt. Ante Tomić miał 22 punkty i 9 zbiórek, ale to Juan Carlos Navarro otrzymał statuetkę MVP finałów.
Barça ani na moment nie straciła wiary w siebie i pokazała, że będzie walczyła do końca. Kibice zgromadzeni w Palau Blaugrana stworzyli genialną atmosferę, która pozwoliła koszykarzom gospodarzy na pokonanie odwiecznego rywala z Madrytu 83:81. W całej serii Barcelona wygrała 3:1. Dla Dumy Katalonii jest to 18. tytuł ligowy, a 15. w erze Ligi ACB.
Nerwy, napięcie i punkty
Koszykarze ze stolicy Hiszpanii na samym początku spotkania chcieli sprawdzić na jak wiele pozwolą tego dnia sędziowie i grali bardzo fizycznie i kwestionowali każdą decyzję arbitrów. Było widać poddenerwowanie i napięcie, a w związku z tym bardzo szybko trener gości, Pablo Laso, został ukarany przewinieniem technicznym. Ta atmosfera wcale nie pomagała Barcelonie, która odzyskała spokój po punktach Nachbara i trochę większym prowadzeniu (14:7). Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 25:19 oczywiście na korzyść gospodarzy. Duży udział w tym mieli kibice zgromadzeniu w hali Palau Blaugrana.
Real odpowiada
Druga kwarta rozpoczęła się podobnie, a Barça wyszła na prowadzenie 40:31. Dwa celne rzuty z dystansu Abrinesa uruchomiły tę maszynę, której sterowaniem zajęli się Ante Tomić i Juan Carlos Navarro. Trójka Marcelinho Huertasa z rogu dała prowadzenie 43:33 i pobudziła publiczność. Po chwili Tomić zdobył kolejne dwa punkty i przewaga jeszcze wzrosła. Nagle Real Madryt zaczął wracać do gry, trochę pomogli w tym gospodarze, którzy zaczęli grać mniej uważnie po obu stronach parkietu i ostatecznie do przerwy na tablicy wyników mieliśmy rezultat 47:42.
Thriller
Królewscy po przerwie wciąż systematycznie odrabiali straty i doszli już tylko na dwa punkty (49:47). Barça jednak potrafiła odpowiedzieć, a brylowali w tym fragmencie Nachbar i Tomić. Dzięki nim Blaugrana prowadziła 58:49, a wtedy nadszedł chyba najbardziej kuriozalny moment tego sezonu. Trener Realu Madryt, Pablo Laso, był kontuzjowany i poruszał się na wózku inwalidzkim, następnie zbyt gwałtownie protestował i został… wywieziony z parkietu. Navarro wykorzystał rzuty wolne i mieliśmy 61:49, co dawało komfort Katalończykom, ale wciąż było sporo czasu do końca spotkania. Goście o dziwo grali lepiej bez trenera i na koniec trzeciej kwarty mieliśmy wynik 65:57. Mistrzostwo było na wyciągnięcie ręki, ale dziesięć minut w koszykówce to dużo czasu na odrobienie strat.
Moment słabości…
Podekscytowanie w szeregach katalońskiego klubu było widoczne i to prawie doprowadziło do rozpaczy kibiców. Real zaczął dochodzić swoich przeciwników (71:67), potem Mirotić zaliczył akcję 2+1 i na trzy minuty przed końcem mieliśmy wynik 73:72 dla Barcelony.
… ale wielki Lampe
Barça miała ogromne trudności z wygraniem tego meczu. Sergio Llull mógł dać prowadzenie gościom, ale został zablokowany przez Macieja Lampego, a po chwili Polak trafił trójkę z rogu boiska na niecałą minutę przed końcem i Blaugrana prowadziła 79:76! Na 21 sekund przed końcem Królewscy mieli piłkę. Sergio Rodríguez nie trafił z dystansu, a potem Abrines skutecznie wyegzekwował dwa rzuty wolne. Po trójce Dardena było 81:79, a więc nic straconego dla Realu. Blaugrana dobrze sobie jednak radziła w rzutach wolnych i po znów skutecznych próbach, tym razem Olesona, było jasne, że tytuł wróci do stolicy Katalonii. Zwycięstwo 83:81 i Barça znów w koronie!
FC Barcelona, 83
Real Madryt, 81
FC Barcelona: Huertas (9), Navarro (14), Papanikolaou (3), Nachbar (10), Tomić (22) -pierwsza piątka-; Dorsey (2), Sada (2), Abrines (8), Oleson (10), Lampe (3).
Real Madryt: Llull (8), Rudy (13), Darden (6), Mirotić (11), Bourousis (12) -pierwsza piątka-; Reyes (11), Díez (0), Rodríguez (5), Carroll (5), Slaughter (0), Mejri (10).
Źródło: FCBarcelona.cat