„Gerard Piqué. Urodzony na Camp Nou” to biografia jednego z najwybitniejszych piłkarzy FC Barcelony. Jej autorem jest Mateusz Bystrzycki, komentator piłkarski i dziennikarz sportowy. Z okazji mistrzostw świata w Brazylii publikujemy dziś kolejny fragment opowieści o „Gerim”. Zapraszamy!
(…)
Otoczenie Katalończyka również zdawało sobie sprawę, że ostatnie miesiące układały się po jego myśli, w związku z czym był on w uprzywilejowanej pozycji względem Manchesteru United. Piqué znów potwierdził swoją klasę i umiejętności, a Victor Fernández wielokrotnie podkreślał jego zasługi dla Realu. To właśnie były trener FC Porto pozwolił młokosowi z Pedralbes wypłynąć na głęboką wodę. Hiszpan zaufał Piqué, dbając jednocześnie o zdrowie i kondycję dziewiętnastoletniego wychowanka Blaugrany.
W tym czasie dziennikarze informowali o zainteresowaniu Barcelony Gabrielem Milito. Piqué, pamiętając sprzeczkę z ostatniego meczu sezonu, postanowił zadzwonić do Argentyńczyka i przekonać go, że transfer na Camp Nou to doskonały wybór, a także przeprosić za swoje zachowanie. Milito i Gerard wyjaśnili sobie wszelkie zaszłości, a ich przyjaźń nabrała dojrzałego, męskiego charakteru. W późniejszych latach byli jednymi z najbardziej zżytych piłkarzy Blaugrany.
Geri nie miał jednak czasu na rozpamiętywanie udanego sezonu w barwach Blanquillos. Gines Meléndez powołał go na Mistrzostwa Świata do lat 20, które w 2007 roku rozgrywano w Kanadzie. Szkoleniowiec Hiszpanii liczył na Gerarda, który przecież miał za sobą pierwsze bardzo udane seniorskie doświadczenia oraz dwa lata treningów pod okiem sir Alexa Fergusona. Była to swoista gwarancja dobrych występów oraz polisa ubezpieczeniowa na przyszłość. Meléndez zaprosił na turniej swoich sprawdzonych, zaufanych piłkarzy z Adanem, Barraganem, Suárezem, Bueno, Capelem i Matą na czele. Tradycyjnie La Furia Roja była uznawana za faworyta do mundialowego złota, ale jak pokazały późniejsze wydarzenia, nie miała na nie najmniejszych szans. Hiszpania inaugurowała swoje występy meczem z Urugwajem, którym dowodził Gustavo Ferrin. Team z Ameryki Południowej zaprezentował futbolowemu światu bogactwo doskonałego pokolenia zawodników. Martin Cáceres, Gary Kagelmacher, Edinson Cavani czy Luis Suárez wzbudzali w owym czasie olbrzymie zainteresowanie agentów z całego świata. W Burnaby, na Swangard Stadium, w obecności 10 tysięcy widzów Urugwaj postawił Hiszpanom twarde warunki. Co prawda do przerwy było 0:0, ale po zmianie stron ekipa Gustavo Ferrina szybko strzeliła dwa gole i niemal zapewniła sobie premierowy komplet punktów. Kiedy w 71. minucie Adrián López zdobył kontaktowego gola, nadzieje La Furia Roja odżyły. Kolejne chwile były jednak rozczarowujące i aż do 93. minuty utrzymywało się prowadzenie młodych Urugwajczyków. Bohaterem Hiszpanii okazał się Diego Capel, który w doliczonym czasie gry doprowadził do wyrównania. W perspektywie łatwego meczu z Zambią remis w starciu z Urugwajem był doskonałą wiadomością. Mario Suárez i Juan Mata zdobyli po golu w drugim starciu fazy grupowej, a Gerard zaliczył kolejny pełny występ. William Njovu dał ekipie z Afryki cień nadziei, lecz La Furia Roja nie pozwoliła sobie na drugi moment słabości. Stosunkowo pewne 2:1 dało Hiszpanii duży komfort. W ostatnim spotkaniu fazy grupowej w końcówce pierwszej odsłony Piqué doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Jego koledzy stanęli jednak na wysokości zadania – wygrali z Jordanem 3:2 i do dalszych gier awansowali z 1. miejsca w grupie.
(…)
Źródło: Własne