Mimo, iż za nami dopiero jeden mecz sezonu to nie da się nie zauważyć różnic pomiędzy obecnym szkoleniowcem Barcelony, Luisem Enrique, a byłym Gerardo Martino. Od razu widać, że Hiszpan i Argentyńczyk to dwie zupełnie inne osoby zarówno pod względem sposobu pracy jak i prezencji. Różni ich również sytuacja, w której zasiadali na ławce trenerskiej.
1. Charyzma
Gdy Luis Enrique był zawodnikiem Barcelony, kibice pokochali go za jego wolę walki i siłę, którą przekładał na boisko. Mimo upływu lat Asturyjczyk wciąż jest wielbiony przez kibiców. Podczas meczu o Puchar Gampera i spotkaniu z Elche tłumy na Camp Nou wykrzykiwały imię i nazwisko szkoleniowca Barçy. Za kadencji Taty Martino taka sytuacja nie miała miejsca.
2. Konferencje prasowe
W trakcie konferencji prasowych Luis Enrique emanuje entuzjazmem wobec wszystkich zgromadzonych. Jest przekonujący i wzbudza zaufanie. Martino natomiast na spotkaniach z mediami był cichy i sprawiał wrażenie zagubionego.
3. Treningi
Luis Enrique wyznaje zasadę „Gramy tak jak trenujemy”. Stosuje ją w każdym treningu i stara się wpoić zawodnikom, że trening jest tak samo ważny jak mecz. Od piłkarzy wymaga pełnego zaangażowania w ćwiczeniach taktycznych i fizycznych. Nie zrezygnował z gry w „dziada”. Na starcie rozgrywek zespół wygląda na bardzo dobrze przygotowanego.
4. Strategia
Hiszpański szkoleniowiec w odróżnieniu od swojego poprzednika nie boi się opracowywać różnych strategii. Mecz z Elche pokazał, że Lucho nakazł piłkarzom szukania przy stałych fragmentach gry innych rozwiązań niż krótkie podanie oraz strzelać na bramkę, gdy ci mają okazję.
5. Formacje
Mimo, iż 4-3-3 to klasyczne ustawienie, Luis Enrique szuka innych rozwiązań, w zależności od przeciwnika jak i formy piłkarzy Barçy. Dużą rolę odgrywają boczni obrońcy, którzy otwierają przestrzeń. Zespół jest bardziej zwarty. Piłkarze ofensywni dobrze zakładają pressing, a Ivan Rakitić wprowadza nowe rozwiązania w rozegraniu akcji, dzięki jego bezpośredniemu stylowi gry. Martino również próbował wprowadzić zmiany w taktyce, lecz nie zdały one egzaminu, gdyż trener uległ presji ze strony „świętych krów”.
6. Zarządzanie
Gerardo Martino podchodził do zawodników z szacunkiem. Trudno mu się niedziwić. Pewnie nie sądził, że będzie prowadził jeden z najlepszcyh zespołów świata. Obecnie jest na odwrót. To zawodnicy podziwiają trenera, który kiedyś zdobywał trofea. Najlpeszym przykładem na to, że Enrique będzie rządził szatnią ostrożną, lecz twardą ręką jest Xavi.
7. Hierarchia
Nowy trener powrócił do obowiązujących wcześniej hierarchi. Wszyscy zaczynąją od tego samego poziomu. Jeśli w miejsce Pedro ma wystąpić Munir to tak będzie. Jeżeli od pierwszej minutu zagra Rakitić, a Xavi usiądzie na ławce to tak też się stanie. Ciekawe czy podobnie trener postąpi w przypadku Pique, Mathieu i Mascherano.
8. Konkurencja
U Martino grano za „nazwisko”, a u Enrique „mężczyźni”. Ostra konkurencja spowoduje odrzucenie tych, których na treningach nie dali z siebie wszystkiego. Przykładem są transfery Rakitića, Luisa Suáreza i Jérémy”ego Mathieu. Kolejnym dowodem jest czas podawania wyjściowego składu. Trener dopiero na półtorej godziny przed spotkaniem podaje wyjściowy skład, więc piłkarze do końca walczą o uznanie w oczach szkoleniowca.
9. Wychowankowie
Lucho nie boi się stawiać na wychowanków. Gerardo Martino wolał stawiać na piłkarzy sprawdzonych. Hiszpan wymaga od nich więcej niż od tych, którzy w klubie są dłuższy czas, a jeśli przykładają się do pracy, mogą liczyć na grę. Njalepszym przykłądem jest Munir, a w kolejce są również inni jak Grimaldo, Sandro, Samper czy Halilović.
10. Leo Messi
Stary, dobry Messi wrócił. Nie da się ukryć, że spora w tym zasługa Luisa Enrique. Oprócz przezwyciężenia problemów zdrowotnych i osobistych, Messi praucje z trenerwm, który wymaga od niego tego, czego wymaga się od najlepszego piłkarza świata.Odzyskał pewność siebie i z zapałem rozpoczyna nowy projekt.
Jednak te dziesięć różnic nie są powodem do obwiniania Argentyńczyka o słaby sezon. Martino przybył w trudnym momencie i miał mały wpływ na przebieg wydarzeń. Jak słusznie zauważył Dani Alves, to zawodnicy ponoszą pełną odpowiedzialność, gdyż to oni wygrywają i przegrywają.
Źródło: Sport.es