Javier Espinosa po ośmiu latach spędzonych w La Masíi tym razem może stanąć po drugiej stronie boiska i zagrać przeciwko swojemu byłemu klubowi w barwach Villarrealu.
„Debiut w pierwszej lidze był bardzo wyjątkowy. To dzień, który zapamiętam na długo. Ale to powinno być tylko początkiem czegoś lepszego”, przyznał Espinosa.
„Oczywiście bolało mnie to, ze nie zadebiutowałem w Barçy, ale nie żywię urazy. Temu klubowi zawdzięczam wszystko, bo tam spędziłem osiem lat i tam ukształtowałem się jako piłkarz i jako osoba. Czuję gorzki smak, ale to nie z winy klubu”, dodał.
„Barça ma wszystko, co potrzeba, choć straciła trochę blasku. Luis Enrique powinien jednak go przywrócić. Jego przyjście, to najlepsze, co mogło się wydarzyć”, powiedział zawodnik.
„Zawsze będę pamiętał Luisa Enrique, jako najlepszego trenera. Trenera, który lubi graczy głodnych gry. To u niego zadebiutowałem w Segunda w meczu z Numancią, w którym zdobyłem bramkę. To był mój najszczęśliwszy dzień”, przyznał Espinosa.
„Po ośmiu latach miałem znacznie wyższe oczekiwania. W rzeczywistości, teraz nawet nie myślę, że mogę zagrać przeciwko Barçy. Jednak muszę to jakoś do siebie przyswoić. Muszę poczekać do niedzieli, by zobaczyć, czy trener da mi kilka minut i pokazać, że byli w błędzie”, powiedział.
„Gra przeciwko swojemu byłemu klubowi zawsze jest dodatkową motywacją”, dodał.
„Iniesta jest moim punktem odniesienia, idolem. Teraz mogę się od niego uczyć jedynie z daleka. Rozmawialiśmy i powiedział mi, że mam dla niego trzymać koszulkę”, pzyznał Espinosa.
Źródło: Sport.es