Deulofeu nie ma jeszcze zapewnionego miejsca w pierwszej drużynie. Po meczu z Napoli, który odbył się kilka dni temu, Luis Enrique zganił go za słabą aktywność w obronie. Choć jego występ w Helsinkach był znacznie lepszy, trener przypomniał mu, że kto się mocno stara, może dużo zyskać.
Jak na razie, trener nie wybrał jeszcze żadnego zawodnika jako pewniaka do pierwszego składu podczas czterech meczów towarzyskich, jednak do tej pory najbardziej wyróżnił się Munir. Napastnik rezerw strzelił wczoraj dwa gole i miał jedną asystę, przy golu Sergiego Roberto. Dla Deulofeu będzie to mocny rywal.
Zawodnik pochodzenia marokańskiego, urodzony w El Escorial, jest jednym z wielkich odkryć tego presezonu. Zeszły sezon zakończył w Barça B po tym, jak świetnie i obiecująco grał w Juvenil A. Ma 18 lat i już udało mu się zagrać wraz z najlepszymi.
Jednakże nie miał szczęścia w meczach przeciwko Recre, Nicei i Napoli, wciąż trafiał piłką w słupki, a jego moc strzelecka szybko się wyczerpywała.
We wczorajszym meczu, nie dłużej niż w kwadrans zdobył dwie bramki (4 i 16 minuta), znajdując idealną dla siebie pozycję i będąc dużo bardziej skoncentrowanym. Pierwszego z nich strzelił po świetnej asyście Iniesty, a drugiego głową, po centrze Rafinhy.
Mógł nawet zdobyć idealnego hat-tricka, ale jego strzał prawą nogą poszedł obok bramki. Później postanowił bardziej angażować się w grę kombinacyjną, pressing i tworzenie większej ilości okazji, jednakże to co miał zrobić, zrobił już wcześniej.
Munirowi nie trzeba przypominać, co ma robić. Przeszedł on długą drogę, by dojść do Barçy i chce to jak najlepiej wykorzystać. W piłkę zaczął grać w swoim mieście, później znalazł się w Galapagar, skromnym klubie niedaleko jego miejsca zamieszkania. Później grał w Rayo Majadahonda, a w 2011 udało mu się znaleźć w Barcelonie.
Jest bardzo obiecującym zawodnikiem, wielu mówi o jego niezwykłym talencie. W Finlandii pokazał na co go stać. Jest zdolny do gry obiema nogami, gra też nieźle głową i dobrze broni. To jest właśnie to, czego potrzebuje i oczekuje Lucho.
Źródło: MundoDeportivo.com