Duża ilość nieobecnych zawodników z pierwszego składu sprawiła, że Luis Enrique musiał skorzystać z pomocy szesnastu piłkarzy Barçy B, na przykład w spotkaniu rozgrywanym w Huelvie. Z czasem ich liczba spadała, ponieważ wielu zawodników pierwszej Barcelony powracało z wakacji po Mundialu, dochodzili nowo zakontraktowani i ostatecznie, w ostatnio rozegranym meczu, w Helsinkach, pozostało tylko czterech piłkarzy rezerw.
I jednym z tej pozostawionej czwórki był Sandro Ramírez. Kanaryjczyk rozegrał cały presezon z pierwszym zespołem i powoli zyskiwał zaufanie Luisa Enrique. Z początku Asturyjczyk wolał Dongou, kolejną ‘9’, która w zeszłym sezonie grała w podstawowym składzie rezerw. Jednakże Kameruńczyk wrócił pod dowództwo Eusebio, a Sandro pozostał z pierwszą Barceloną i sumował minuty w meczach towarzyskich. W ostatnio rozgrywanym meczu, w Helsinkach, mimo że grał niecałe pół godziny, Sandro Ramírez strzelił swojego pierwszego gola w pierwszym zespole Barçy. Chwilę później był nawet bliski strzelenia kolejnego.
Sandro wie, że teraz musi wrócić do rezerw, jednakże ten presezon, rozegrany z pierwszą drużyną, był dla niego wielką nagrodą. Wynagrodzeniem za jego siłę i poświęcenie, które nie poszły na marne. Przez ostatnie dwa lata dużo rzeczy nie szło po jego myśli. W 2012 roku doznał złamania łękotki w prawym kolanie. W 2013 roku nabawił się tej samej kontuzji, ale tym razem w lewym kolanie. Spotkało go coś najgorszego, co może przytrafić się piłkarzowi. Cały czas widział swoich kolegów jak grają, a sam musiał odbywać rehabilitację. Jego jedyną ‘radością’ podczas owych treningów regeneracyjnych było to, że mógł poznać tego, który od zawsze był jego wielkim idolem, a mianowicie Davida Ville, z którym pewnego razu odbywał trening. Ostatecznie udało mu się wyleczyć obie kontuzje. I wreszcie mógł wrócić do tego, na co tak długo czekał, czyli do strzelania goli.
Sandro Ramírez od małego wiedział, że chce zostać piłkarzem. I właśnie dlatego, mając cztery latka, zażyczył sobie w prezencie od Trzech Króli piłkę do nogi. I otrzymał ją. Już rok później grał w Barrio Atlántico, a kiedy miał siedem lat znalazł się w UD Las Palmas. Do Barçy przeszedł w 2009 roku po tym, jak reprezentacja Kanarów rozegrała mecz z reprezentacją Katalonii w Mistrzostwach Hiszpanii Reprezentacji Regionów Autonomicznych. Przygodę z Barceloną rozpoczął w zespole Cadete i stopniowo piął się w górę, w międzyczasie prezentując swoje zdolności strzeleckie w różnych kategoriach młodzieżowych reprezentacji Hiszpanii.
Mimo, że nie jest zbyt wysoki, ma 1,75 m wzrostu, jest urodzonym napastnikiem, który potrafi dobrze grać głową i, który w ostatnich czasach lepiej przystosował się do gry na bokach boiska. Jeśli jego kontuzje nie będą powracać i spadnie na niego odrobina szczęścia, drużyna z Katalonii będzie mogła często cieszyć się z jego goli.
Źródło: Sport.es