Nowe gwiazdy FC Barcelony, Munir El Haddadi i Sandro Ramírez, na początku sezonu 2014/2015 świecą pełnym blaskiem. Przed nimi jednak trudne zadanie, a mianowicie zmierzenie się z historią.
Munir i Sandro rozpoczęli obecne rozgrywki w sposób spektakularny. El Haddadi, urodzony w Madrycie z marokańskimi korzeniami, strzelił gola przeciwko Elche, a teraz został powołany do reprezentacji Hiszpanii. Z kolei Sandro, urodzony na Wyspach Kanaryjskich, zaliczył zwycięskie trafienie w meczu z Villarrealem.
Obaj piłkarze dobrze wkomponowali się do drużyny, zbierają zewsząd pochwały, a Luis Enrique obdarzył ich zaufaniem. Wiemy jednak, że zdecydowanie łatwiej jest osiągnąć jakiś poziom, niż go utrzymać. Historia FC Barcelony pokazuje, że w canterze wychowało się wielu genialnych napastników, którzy zagubili się po obiecującym początku i opuścili stolicę Katalonii.
Pierwszym napastnikiem, który wychował się w szkółce Blaugrany i święcił sukcesy z pierwszym zespłem był Paco Clos, który grał dla Dumy Katalonii w latach 1982-1988. Tyle szczęścia nie miał Antoni Pinilla, który musił odejść i większość swojej kariery spędził w Tenerife. Również potomkowie klubowych legend nie sprostali wyzwaniu. Jordi Cruyff, syn Johana, zadebiutował w 1994 roku pod wodzą swojego ojca, ale nigdy nie został królem Camp Nou. W ostateczności przeniósł się do Manchesteru United, ale tam również nie błyszczał.
Sprawa Óscara Garcíi jest trochę bardziej skomplikowana. Dla wielu nie był prawdziwą „dziewiątką”. W dzisiejszych czasach określa się piłkarzy o podobnym stylu mianem „fałszywej dziewiątki”. Gracz urodzony w Sabadell wiele obiecywał, gdy udało mu się strzelić 10 goli w ostatnim sezonie rządów Johana Cruyffa, jednakże pod wodzą Bobby”ego Robsona zatracił swoją formę. Nie było lepiej, gdy na ławce trenerskiej usiał Louis Van Gaal. Óscar nie radził sobie kompletnie i w 1999 roku odszedł do Valencii.
Sergio García także zawiódł. Kapitan Espanyolu debiutował w 2003 roku, kiedy to trenerem FC Barcelony był Frank Rijkaard. Blaugrana miała jednak w składzie Patricka Kluiverta i Javiera Saviolę, którzy dostawali o wiele więcej minut i mieli większe zaufanie szkoleniowca. Sergio na początku został wypożyczony do Levante, ale już nigdy więcej nie założył koszulki Barçy.
Swoje okazje na grę otrzymywał Oriol Riera i również pod wodzą Franka Rijkaarda, ale napastnik Wigan Athletic nigdy nie zabłysnął w pierwszej drużynie Barcelony. Zadebiutował w wieku 17 lat i 5 miesięcy, co czyni go jednym z najmłodszych debiutantów w historii klubu.
„Świeżych” przykładów nie trzeba szukać daleko. Bojan Krkić miał być kolejnym crackiem. W sezonie 2007/2008 brylował swoimi umiejętnościami i wróżono mu świetlaną przyszłość. Zdobył 10 goli i stał się graczem pierwszego składu. Zmiana na stanowisku trenera trochę spowolniła jego rozwój. W miejsce Rijkaarda pojawił się Pep Guardiola. Katalończyk dawał szansę młodemu napastnikowi nawet po sprowadzeniu Zlatana Ibrahimovicia. Krkić znacząco obniżył loty i w 2011 roku odszedł do AS Romy.
W rezerwach gra aktualnie Jean-Marie Dongou. Kameruńczyk pod wodzą Gerardo Martino miał epizody w pierwszym zespole i został okrzyknięty nowym Samuelem Eto”o. Piłkarz zadebiutował w Primera División i Lidze Mistrzów, ale ostatecznie wrócił do Barçy B. Zobaczymy, jak rozwinie się jego sytuacja w najbliższej przyszłości.
Czas pokaże również, jak potoczą się losy Munira i Sandro. Na razie pokazali pod okiem Luisa Enrique, że nie boją się wyzwań i będą wzmocnieniem pierwszej drużyny. Miejmy nadzieję, że przynajmniej jeden z nich zagrzeje sobie miejsce w FC Barcelonie na dłużej. Kto wie, może w przyszłości obaj będą grali w pierwszym składzie.
Źródło: Sport.es