Każdy z nas chciałby dostać drugą szansę, gdy zrobi coś złego. Niektórzy dostają drugą, trzecią, a nawet i czwartą okazję do poprawy. Najczęściej dzieje się to w środowisku piłkarskim i chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że chodzi mi w tym momencie o Luisa Suáreza. Urugwajczykowi kończy się kara, którą otrzymał po tym, jak podczas Mundialu ugryzł Giorgio Chielliniego. Nie mógł sobie wymarzyć lepszego momentu na powrót z piłkarskich zaświatów. Santiago Bernabéu. El Clásico.
Przyznam szczerze, iż nie za bardzo wierzyłem w to, że zarząd FC Barcelony zdoła pozyskać jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego napastnika na świecie. Widocznie brak sukcesów w ekipie Liverpoolu, frustrująca końcówka poprzedniego sezonu, gdy The Reds byli tak blisko upragnionego mistrzostwa, sprawiły, że Suárez postanowił poszukać nowych wyzwań i wrócić do Europy. Od razu przypomniał mi się casus Zlatana Ibrahimovicia. Genialny piłkarz o nieokiełznanym charakterze, ale też nieograniczonych umiejętnościach. Strzelał w FC Barcelonie gole piękne (mecz z Xerez czy Saragossą) i ważne (spotkanie z Realem Madryt, dublet z Arsenalem), ale konflikt z Pepem Guardiolą urósł do tego stopnia, że Szwed musiał opuścić stolicę Katalonii. Boję się, że z El Pistolero będzie podobnie. Luis jest nieprzewidywalny, zarówno w pozytywnym, jak i w negatywnym sensie. Potrafi na murawie zagrać nieszablonowo, żeby za chwilę dopuścić się nieczystego zagrania, które wykluczy go z gry na kilka spotkań.
Suárez jest bardziej mobilny od Zlatana, ale również ma etykietkę „złego chłopca”. Może właśnie tacy mają być podopieczni Luisa Enrique w tym sezonie – „źli”. Ten pierwiastek nieprzewidywalności na pewno się przyda w obecnych rozgrywkach. Urugwajczyk nie jest lisem pola karnego, szuka gry, a jego wachlarz zagrań ofensywnych wydaje się nie mieć końca. Czy poradzi sobie u boku Leo Messiego, który jest fundamentalną postacią w zespole, a także Neymara, który zalicza świetny start sezonu? Myślę, że nie powinien mieć problemów z aklimatyzacją i te 15-20 goli strzeli z pewnością. Urugwajczyk na każdym kroku podkreśla, że treningi z wyżej wspomnianą dwójką oraz Xavim czy Iniestą, są dla niego kapitalnym doświadczeniem i nie może wyjść z podziwu, gdy ogląda ich grę. Luis ma na pewno mniejsze ego niż Ibrahimović, ale ogromną pewność siebie. Trio ofensywne Blaugrany pochodzące z Ameryki Południowej wydaje się być lepsze jakościowo od słynnego BBC z Madrytu.
Historyczne El Clásico zbliża się wielkimi krokami. Zawodnikom Realu Madryt i FC Barcelony pozostały do rozegrania jeszcze dwa mecze, ale powoli czuć atmosferę Gran Derbi. Kibice Dumy Katalonii powinni podziękować Trybunałowi Arbitrażowemu, który pozwolił Luisowi trenować z zespołem i grać w spotkaniach towarzyskich. W innym wypadku Luis Enrique pewnie nie zdecydowałby się na wystawienie Suáreza od początku pojedynku. Oczywiście nic nie jest jeszcze przesądzone, gdyż asturyjski szkoleniowiec pokazał w tym sezonie, że potrafi zaskoczyć składem. Powiedzmy sobie jednak szczerze. Kto inny? Będący bez formy Pedro? Młody, mający talent, ale niedoświadczony Munir? Odpowiedź chyba nasuwa się sama.
Luis obiecał, że już nigdy więcej nikogo nie ugryzie, nie dopuści się skandalu. To oczywiście część oficjalnych przeprosin, ale jak będzie naprawdę? Ponownie może to być bomba z opóźnionym zapłonem. Jedno niepowodzenie, jeden przegrany mecz, jedna prowokacja rywala i hasło Més que un club znów może zostać zszargane.
Źródło: Własne