Około rok temu zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii w meczu z Gwineą i od tamtej pory Vicente del Bosque bacznie mu się przygląda. Po porażce reprezentacji na ostatnim Mundialu należało dokonać zmian, a Marc okazał się ciekawą alternatywą w obronie.
Podobnie jest w Barcelonie, gdzie, po trzech latach gry, zawodnik coraz częściej pojawia się w pierwszej jedenastce.
Pamiętasz falę krytyki, która spadła na drużynę w zeszłym roku, kiedy prowadzona była przez Tatę Martino?
Teraz jest inaczej. Trzeba myśleć pozytywnie i być optymistą względem tego, co przed nami. Czasem gra się dobrze, innym razem gorzej, ale najważniejsze jest by wygrać i kultywować naszą filozofię.
Może jest tak, że zapomnieliśmy, że kiedy Luis Enrique prowadził rezerwy Barcelony, to też zdarzało się wiele meczów niekontrolowanych, jak wasze ostatnie?
Ten czas w Barçy B pamiętam jako bardzo dobry. Dużo się nauczyliśmy dzięki trenerowi i to były najlepsze lata w historii Barcelony B, co było udowodnione przez wyniki. Oczywiście jednak nie wszystko było łatwe. Przechodziliśmy również przez trudne momenty, ale cały czas kontynuowaliśmy grę zgodnie z naszą filozofią, z tym, co przekazał nam trener i dzięki temu szliśmy do przodu. Nigdy nie poddawaliśmy się w trudnych momentach. Luis Enrique wiedział to bardzo dobrze.
Pozwól, że zapytam o styl gry. Co o nim sądzisz?
Jasne jest, że z każdym rokiem odrobinę się zmienia, czasem z dobrym skutkiem, czasem ze złym. Zmienialiśmy trenerów, a każdy z nich dodawał coś od siebie. Luis Enrique ma jasne pomysły i wie czego chce, a to jest najlepsze, co mogło się przytrafić drużynie.
Ale, patrząc z zewnątrz, nie wydaje się, żeby jasno wiedział czego chce, głównie przez ilość zmian w ustawieniu…
Prawda jest taka, że zmiany w ustawieniu nie mają nic do taktyki. Każdy wchodzący zawodnik robi to, co było ustalone. Najważniejsze jest to, że wszyscy idziemy w tym samym kierunku i, że możemy poczuć się jak ktoś ważny w zespole.
Czy Luis Enrique jest trenerem, który bardziej stawia na postawę niż taktykę?
Jasno wiemy jakie są założenia taktyczne, jak i poczynania rywali. A jeśli chodzi o postawę, to tu nie można nic powiedzieć, bo dajemy z siebie wszystko.
Czy podczas gry, takiej jak ostatnio, z Almeríą, obrona jest bardziej narażona na straty?
Mecz z Almeríą był dziwny, ponieważ oni zamknęli się bardzo szybko i nie pozwolili nam prowadzić naszej gry, a my nie mogliśmy trafić do bramki nawet w najlepszych sytuacjach. Jest co poprawiać, głównie rzeczy związane ze spontaniczną grą, które musimy dopracować.
Akcja z meczu z Almeríą przypomina tę z Balem w finale Pucharu Króla. Uważasz, że powinieneś być bardziej agresywny w swojej grze?
W Pucharze zdobyłem żółtą kartkę kilka minut wcześniej i zdecydowałem się nie faulować, by nie pozbawić drużyny zawodnika. Tutaj też groziło mi wyrzucenie. W Barçy najważniejsze jest, by nie faulować, ponieważ to stwarza jeszcze większe zagrożenie, zagrożenie ze stałego fragmentu gry. W zagraniach tego typu musimy lepiej przewidywać i starać się czysto blokować.
Czerwona kartka dla Mascherano w pierwszej kolejce służy jako przykład by unikać tego typu zagrań?
Staramy się unikać tego typu zagrań, gdyż to stwarzałoby zagrożenie. Nasz styl idzie w parze z jak najmniejszą ilością błędów. Musimy grać dojrzale i być silni i unikać takich rzeczy.
Masz na myśli, że to nie jest tylko kwestia pecha?
Ja mam pecha od zawsze, ale w Barçy nie można sobie na niego pozwolić, gdyż tu nie jest tak, że popełni się błąd i nic się nie stanie. Tutaj uczymy się i przyzwyczajamy się do tego, że jesteśmy jedynymi, którzy mogą naprawić własny błąd. Z każdym meczem i każdą minutą uczysz się, jaką decyzję powinieneś podjąć.
Zawsze mówisz, że Twoim idolem jest Carles Puyol, a on praktycznie nie popełniał błędów.
On był jednym z najlepszych obrońców na świecie i rzeczywiście prawie nie popełniał błędów. On zdawał sobie sprawę, że dla drużyny najgorsze będzie danie rywalowi możliwości strzału z rzutu wolnego.
W każdym razie, teraz jest Twój najlepszy moment w Barcelonie?
To jest dla mnie bardzo ważny sezon. To już trzeci rok w pierwszym zespole. Podczas tych lat przeszedłem przez wszystko – dobre i złe momenty. A teraz uważam, że sezon z Luisem Enrique może zakończyć się bardzo dobrze.
Owocem Twojej pracy było podpisanie nowego kontraktu podczas gdy nie byłeś zbyt ważną postacią w drużynie Martino.
Zawsze mówiłem, że czuję się bardzo culé, Bardzo starałem się, by tu pozostać. Tyle przeszedłem by tu pozostać i nie mam zamiaru odchodzić.
Starasz się też pracować nad aspektami psychicznymi?
Uważam, że bardzo ważne jest umieć radzić sobie z momentami presji. Trzeba być dojrzałym i czerpać korzyści z każdego treningu. Jestem bardzo samokrytyczny, wiem kiedy coś poszło mi dobrze, a coś źle i te wszystkie przeciwności pomagają mi iść dalej. Po czymś złym czuję się dużo silniejszy niż po czymś dobrym.
Czy dziwne jest dla Ciebie widzieć Piqué na ławce?
Nie zawsze można grać, a to się zdarza, gdy jest duża konkurencja. Wiemy jak jest i jedyne co nam pozostaje, to praca.
Jeśli chodzi o Montoyę, to jest jeszcze dziwniej…
To jest dość skomplikowana sytuacja, ale mówię mu, żeby się nie poddawał. Nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć. W futbolu pojawia się wiele wyjść, raz jest się na szczycie a raz na dnie… ale nadal trzeba się starać i próbować wrócić na właściwe miejsce. Wiem to z własnego doświadczenia.
Źródło: Sport.es