Kapitan Barcelony, Xavi Hernández, przebywa w Egipcie, gdzie udzielił ekskluzywnego wywiadu dla „Sportu”. Pomocnik z Terrassy poruszył wiele istotnych tematów, takich jak między innymi osoba trenera, Luisa Enrique.
Xavi myśli jak culé przez 24 godziny na dobę. Niezależnie od tego, czy korzysta z plaż Sardynii, czy zagłębia się w pomieszczeniach piramidy Cheopsa. Jego twardy dysk jest sformatowany w kolorach Barçy i jest niezdolny do rozłączenia. To oczywiste, że mamy do czynienia z kimś, dla kogo futbol jest pasją, a Barça jest obsesją.
20 czerwca o 4:20 rano wysłał mi pan wiadomość z Brazylii, że opuszcza pan Barcelonę. Kilka dni później podczas swojego kampusu potwierdził pan swój ruch i obrał cel: Nowy Jork. Co się stało na końcu?
Tak, decyzja została podjęta. Byłem w drodze do Nowego Jorku. To wszystko było faktem. Już wszystko zostało zamknięte razem z Ferranem (Soriano). Rozmowa z Bartomeu zmieniła wszystko. Zadzwonił do mojego agenta i powiedział mi, że mam rację, chcą mnie. Ja powiedziałem im przed mundialem, że mój czas w Barcelonie się skończył. Zakończyłem sezon lekko rozczarowany, będąc rezerwowym z Atlético Madryt. Przyszedł nowy trener oraz nowa drużyna i myślałem, że to już koniec. Nie czułem się potrzebny i myślałem, że nic w tej kwestii się nie zmieni. Po mundialu dostałem telefon od Bartomeu i wówczas rozmawiałem z Luisem Enrique.
Wcześniej rozmawiał pan z nim?
Tak. Po moim spotkaniu z Zubim i Bartomeu przed mundialem, kiedy powiedziałem im, że chcę odejść, zakomunikowałem to też Enrique. Powiedział, że rozumie, ale zapewnił, iż zawsze mam tutaj swoje miejsce.
I tym razem pan zadzwonił?
Tak. Powiedziałem mu, że otrzymałem telefon od Bartomeu, który wezwał mnie na spotkanie w Ciutat Esportiva 24 lipca po to, aby wszystko w spokoju omówić. Miałem wakacje na Sardynii do 29 lipca i musiałem zmienić plany. Warto zwrócić uwagę, że wziąłem nawet udział w towarzyskim meczu Deco organizowanym w Porto. Planowałem udać się z moimi przyjaciółmi na wakacje na Ibizie w sierpniu.
I to spotkanie było decydujące?
Tak. Był także Zubizarreta. Powiedział mi, że mogę być pożytecznym piłkarzem, że jeżeli to pokażę, to będę grał i możemy zanotować dobry rok. Prawdą jest, że rozmowa z Enrique jest czymś co lubię, od pierwszej rozmowy, kiedy wyjaśniłem, że odchodzę. Przekonał mnie. To było decydujące. Zmieniłem zdanie, choć miałem już torby spakowane do Nowego Jorku.
Ile zajęło podjęcie decyzji?
Jeden dzień. Jedna noc by być bardziej precyzyjnym, ponieważ po treningu powiedziałem, że jestem pewny, że zaakceptowałem wyzwanie i zostałem.
A co z „nie dotykaj piłek, jeśli nie jesteś podstawowym zawodnikiem”, które powiedział 24 lipca podczas spotkania?
To nie do końca prawda. Powiedział, że jeżeli pokażesz, że potrafisz grać i jesteś konkurencyjny to nie ma problemu. I powiedział, że to tak jak zawsze, nie? Nigdy nie chciałem przywilejów. Luis Enrique to gość, który był zawsze ze mną szczery. On nigdy nie oszukuje, zrobił tak jak obiecywał.
Tak dobrze jest?
Tak, to prawda. Jestem zachwycony, cieszę się. Nie mogłem sobie tego wyobrazić. Czuję się przydatny, konkurencyjny. Były dni, kiedy grałem bardzo dobrze i czułem się dobrze. Zaliczyłem świetne spotkania z dobrą wydajnością i myślę, że zespół zmierza w dobrym kierunku. Trzeba także przyznać, że Real Madryt jest silny.
Zbyt silny?
Bardzo silny. Wygrał ponad 20 spotkań z rzędu. To światowy rekord, nikt wcześniej tego nie dokonał, ale my zachowujemy rytm. Cztery punkty, wygrana z Sevillą, 1/8 finału Ligi Mistrzów z rywalem, który może wygrać całe rozgrywki i dalsza faza w Copa del Rey. Jesteśmy na dobrej drodze.
Jest pan optymistą.
Tak, chce ponownie być zmotywowany. W czerwcu, kiedy zakomunikowałem Wam wiadomość, byłem zniechęcony, smutny. Przeżyłem rozczarowanie, nie grając w decydującym spotkaniu z Chile na mundialu. Myślałem, że mój czas w futbolu europejskim dobiegł końca. Opuściłem jednak kadrę, poczułem się lepiej fizycznie. Cieszę się z tego, bo w czerwcu wydawało się niemożliwe, że zostanę.
Co pan zrobi, jeśli TAS orzeknie przeciwko Barcelonie?
Planuję grać także w przyszłym roku i wypełnić kontrakt niezależnie od tego, co zrobi TAS. Pomimo tego, że nie zależy to tylko ode mnie, to zobaczymy, jak drużyna zakończy sezon, jak ja zakończę. Mam nadzieję, że TAS wyciągnie do nas dłoń, bo ta kara nie może być tak surowa. Każdy kto przychodzi z zewnątrz do Barçy, wie, że jest wzorem w tym sensie, jest globalnym przykładem kształcenia. To zbyt surowa kara. Spodziewam się, że TAS będzie z nami łaskawy. Co więcej, nie tylko Barcelona to robiła, ale także inne kluby.
Na początku sezonu, szczególnie w lidze, nie grał pan zbyt wiele.
Cóż, rozpocząłem sezon z dyskomfortem. Zerwałem mięsień w spotkaniu z Niceą. Spędziłem dwa tygodnie, nie będąc w stanie trenować w tym samym rytmie co moi koledzy. Kiedy liga wystartowała nie czułem się gotowy w stu procentach. Zacząłem, będąc lekko na drugim planie.
Pojawiły się plotki, że Messi chciał wyciągnąć pana z bagna po meczu z Malagą na La Rosaleda. Podszedł do Luisa Enrique i powiedział, że potrzebuje pana na boisku, bo w tych warunkach nie otrzymuje piłek.
Cholera! Serio? Nie wyobrażam sobie Leo w takiej sytuacji. Myślę, że to zły obraz Messiego.
Chcą dać do zrozumienia, że Messi niszczy szatnię.
Ten obraz jest zupełnie nieprawdziwy. Według mnie to dobrze, że ludzie mówią, to co chcą, ale to jest kłamstwo.
Niektórzy kreują Messiego na małego dyktatora.
Messi zawsze się liczy z naszym zdaniem, nie narzuca niczego. Oczywiście ma znaczenie absolutne w naszej drużynie, ale nie wyobrażam sobie Leo, który mówi Luisowi Enrique, żeby zrobił to i tamto. Przykro mi, ale nie widzę tego. To nie do pomyślenia.
Jeśli byłby pan kapitanem reprezentacji Hiszpanii, na kogo zagłosowałby pan w plebiscycie Złotej Piłki?
Pierwszy Leo, drugi Lahm, trzeci Mascherano.
Neymar głosował tak samo, ale umieścił Cristiano na drugim miejscu.
Chodzi o to, że Cristiano niewiele pokazał na mundialu, a ja uważam, że rok mundialu wpływa na ocenę sezonu.
Messi w tym roku jest bardziej zaangażowany w funkcje defensywne.
Widzę, że Leo jest szczęśliwy.
Wiele plotek mówi o tym, że odejdzie albo inni chcieliby, żeby odszedł.
Cóż, to najlepszy piłkarz na świecie i musimy żyć z tą informacją. Widzę go szczęśliwego i zadowolonego. Jest zupełnie inny w porównaniu z poprzednim rokiem, kiedy cierpiał z powodu kontuzji i był dwa miesiące poza boiskiem. W tym roku jest na topie, cieszymy się razem z nim na boisku. Przypomina najlepszego Messiego.
Luis Suárez nie był na liście 23 najlepszych, co pan na to?
To bardzo niesprawiedliwe. Niech karają za to, co jest zakazane, a nie umniejszają zasług sportowych.
Wydaje się, że chcą przypiąć mu etykietkę złego chłopca futbolu.
Za bardzo. Nie zamierza gryźć, często uderzenia łokciem mają gorsze intencje.
Co pan woli: ugryzienie czy faul, który łamie kość piszczelową?
Co jest gorsze? Co niesie za sobą gorsze konsekwencje? Unikalną rzeczą jest to, że przez ugryzienie wiesz, że istnieje taka intencja, podczas gdy wejście nogami może Cię zranić, ale może oznaczać zamysł grania w piłkę.
Jak pan odbiera Suáreza?
Ma gole we krwi. Będzie strzelał wiele bramek tutaj. Przypomina Samuela Eto”o, ma instynkt zabójcy, ze swoją osobowością i złośliwością.
Co z Montoyą?
To temat, który polega na tym, że mamy 23 piłkarzy i 11 może grać. Alves grał we wszystkich meczach, ale kiedy nie mógł, zagrał Montoya. To sprawa trenera.
Montoya rozmawiał z panem?
Tak.
I jak pan to widzi?
Dobrze trenuje.
Ale poprosił o odejście z klubu.
Tak. Rozumiem to doskonale. Nie gra, jest młody i chce grać, tutaj nie czuje się wystarczająco konkurencyjny. Ze swojej strony zalecam trochę cierpliwości, tutaj wszystko kosztuje.
A z Douglasem pan rozmawiał?
Tak. Powiedziałem mu, żeby zachował spokój, pozostał sobą i nie zwracał uwagi na opinię ludzi z zewnątrz.
Neymar mówi, że będzie w Berlinie.
Miejmy nadzieję. Podpisuję się teraz pod tym. Jestem zawsze optymistą, ale trzeba być ostrożnym, bo później te deklaracje będą przypominane.
Najpierw trzeba wyeliminować Manchester City.
Prawdą jest, że zdałem sobie sprawę, że odejście z Barcelony byłoby błędem. Wiem, że mógłbym być szczęśliwy tam, gdzie bym poszedł, ale zrobiłem dobrze, że zostałem.
Czy Barça jest faworytem?
Tak, mamy tę przewagę, grając rewanż u siebie, ale to oczywiste, że musimy zrobić dobry wynik na wyjeździe.
Co pan powie o gwizdach na Zubiego i Bartomeu?
To wygląda źle, naprawdę. Każdy potrzebuje spokoju i szacunku, aby pracować.
Jak pracuje Luis Enrique podczas treningów?
Na poziomie taktycznym pracujemy bardzo dobrze.
To, że Enrique nie ma jednej jedenastki jest dobre czy złe?
Zawsze powtarzam, że to dobrze. Rotacje są bardzo ważne. Gdyby Enrique nie rotował, mówilibyście, że to nie jest dobre. To negatywne podejście: są rotacje, jest źle. Nie ma rotacji, też źle, bo gra tylko czternastka, a reszta nie, co nie jest dobre. Tutaj wciąż wszystko jest oceniane.
Ale to nic nowego.
Ale Ty w swojej pracy potrzebujesz trochę spokoju i poczucia docenienia, nie? Ile goli nam strzelili?
Siedem w lidze.
Żartujemy sobie, prawda? W defensywie prezentujemy się imponująco. Presja z przodu? Wiele się poprawiło w grze trzech napastników. To zasługa Luisa i drużyny. Kończymy mecze w dobrej kondycji fizycznej, teraz nikt nie powie, że widać, że drużyna jest zmęczona. Nikt tego nie podkreśla. Dlaczego? Czytam tylko, że nie strzeliliśmy bramki po rzucie rożnym, że nie tworzymy sytuacji, że przeciwnicy zagrażają naszej bramce…
Że macie wzloty i upadki podczas meczu.
Człowieku! Jeszcze czego. Jest na odwrót. To nie teatr. Tam wychodzisz, odgrywasz swoją rolę i nikt nie podstawia Ci nogi. Tutaj jest przeciwnik, który gra przeciwko Tobie, ustawia z tyłu linię z pięciu graczy. Są drużyny, które nie chcą z nami grać i chcą zremisować. Tylko w meczu z Madrytem nie zagraliśmy dobrze.
Co się stało?
Powinniśmy być bardziej zwarci od ataku do defensywy.
Problem w tym, że Barcelona jak i Real są naczyniami połączonymi. Kiedy jedna drużyna radzi sobie gorzej, druga wydaje się być lepsza.
Real radzi sobie dobrze, jest silny, ma sporo szczęścia i teraz gra bardzo dobrze. Są silni fizycznie, dzięki Jamesowi i Isco zdobyli przewagę w środku pola. Również dzięki Kroosowi.
Marzy pan o tytułach?
Myślę, że powinniśmy wygrać przynajmniej jedno.
Z takim tridente z przodu łatwiej jest marzyć, prawda?
Tak, są trzy bomby. Ale są też Pedro, Munir, Sandro. Lucho zawsze mówi nam, że jest dumny z drużyny, jaką posiada.
Źródło: Sport.es