FC Barcelona pokonała Atlético Madryt 3:1 przed własną publicznością i w świetnym stylu zgarnęła bardzo ważny komplet punktów. Nie popsuł tego nawet sędzia, który, delikatnie mówiąc, nie miał najlepszego dnia.
Status quo został zachowany po 18. kolejce La Liga i Duma Katalonii ma wciąż jeden punkt straty do Realu Madryt, który w sobotę pokonał Espanyol. Blaugrana wygrała w niedzielę 3:1 z Atlético Madryt i zrobiła to w przekonującym stylu. Do siatki trafiali kolejno Neymar, Suárez i Messi. Honorowego gola dla gości strzelił Mandžukić z rzutu karnego.
Na początku spotkania żadna z drużyn nie zdecydowała się na szturmowe ataki, ale piłkę miała FC Barcelona. Gracze Diego Simeone standardowo ustawili się na własnej połowie i czekali na swoją okazję do kontry. Jednak pierwsze zagrożenie pod bramką stworzyli gospodarze i od razu zamienili sytuację na gola. W 12. minucie Messi, grający na prawej stronie, minął defensora gości, dograł w pole karne, a tam kiks Luisa Suáreza spowodował, że piłka trafiła do Neymara, a ten z najbliższej odległości pokonał Moyę. Wymarzony początek dla Katalończyków.
Chwilę później Jordi Alba uderzył na bramkę Atlético, golkiper odbił piłkę przed siebie, ale Suárez nie zdołał podwyższyć prowadzenia. W 17. minucie pierwszą bardzo złą decyzję podjął sędzia – Undiano Mallenco. Przed polem karnym Giménez wyprostowaną nogą zaatakował Neymara, któremu w okolicach kostki powstała otwarta rana. Urugwajczyk nie zobaczył za to zagranie nawet żółtej kartki!
W 23. minucie Leo Messi zapoczątkował kontratak Blaugrany, zagrywając do El Pistolero, który zwiódł obrońcę, dośrodkował wprost na głowę Neymara, ale ten nie zdołał trafić do siatki po raz drugi. Całe trio Dumy Katalonii zagrało w niedzielę naprawdę świetnie.
Na boisku iskrzyło między zawodnikami coraz bardziej, a Undiano Mallenco wydawał się nie panować nad tym wszystkim. W 35. minucie po raz kolejny się pomylił. Leo Messi przyjął sobie piłkę ręką, przeprowadził rajd, dograł do Suáreza, a ten pokonał Moyę. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:0 i kibice na Camp Nou mogli być bardzo zadowoleni z gry swoich podopiecznych.
W drugiej części piłkarze Atlético wcale nie wyglądali, jakby chcieli odrobić straty. Być może byli po prostu bezsilni. Wtedy w 57. minucie na pomoc przyszedł ponownie Undiano Mallenco, który podyktował rzut karny za faul-widmo Messiego na Gámezie. Z jedenastu metrów nie pomylił się Mario Mandžukić i zdobył gola kontaktowego.
Katalończycy starali się uspokoić boiskowe wydarzenia i nie zmieniać swojego stylu gry. Diego Simeone postawił wszystko na jedną kartę i wprowadził do gry Fernando Torresa za Gabiego. W drugiej połowie sytuacji podbramkowych było niewiele, ale jeden błąd mógł wiele zmienić. Na murawie wrzało, szczególnie między Neymarem a Juanfranem. Brazylijczyk czuł się bardzo swobodnie i wszystko mu wychodziło, więc Rojiblancos musieli zatrzymywać go faulami.
Dopiero w 87. minucie kibice na Camp Nou odetchnęli z ulgą. Messi zagrał kombinacyjnie z Rakiticiem, spore zamieszanie w polu karnym gości, ale najprzytomniejszy był La Pulga, który ustalił wynik meczu na 3:1. Teraz przed zawodnikami Luisa Enrique mecz w Pucharze Króla przeciwko Elche.
FC Barcelona – Atlético Madryt 3:1
FC Barcelona: Bravo; Alves, Piqué, Mascherano Alba; Busquets, Rakitić (89″ Rafinha), Iniesta; Messi, Suárez (90+1″ Pedro), Neymar
Atlético Madryt: Moyá; Juanfran, Godín, Giménez, Jesús Gámez (83″ Siqueira); Gabi (68″ Torres), Tiago, Koke, Arda; Griezmann (74″ Raúl García), Mandžukić
Gole:
1:0 – Neymar 12″ (Suárez)
2:0 – Suárez 35″ (Messi)
2:1 – Mandžukić 57″
3:1 – Messi 87″
Źródło: Własne