Mecz był tak skomplikowany, jak można się było tego spodziewać. Przebiegłe nie okazało się jednak Atlético, a Barça. Katalońska drużyna przeszła do półfinału Pucharu aplikując zespołowi Simeone dwa elementy: kontratak i stałe fragmenty gry.
Po golu gospodarzy na 1:0, Messi szybko znalazł się w środkowej części boiska i podał do Suáreza. Urugwajczyk zagrał błyskawicznie do Neymara, który pokonał Oblaka, zakańczając akcję, która trwała kilkanaście sekund.
Podobne było działanie przy golu na 3:2, również wykończone przez Brazylijczyka. Jordi Alba błyskawicznie znalazł się w okolicach pola karnego przeciwnika, po tym jak chwilę wcześniej odbił piłkę ręką w swoim polu karnym, czego nie zauważył sędzia spotkania, Gil Manzano, i podał piłkę, otrzymaną od Messiego, do Neymara.
To wszystko zdecydowanie rozzłościło Atlético i samego Simeone, jako że kontrataki nigdy nie były mocną stroną Barçy. Trzeba zaznaczyć również, że kilka minut wcześniej Blaugrana wyrównała wynik do 2:2 po rzucie rożnym. Busquets pierwszy odbił piłkę w kierunku bramki, a ta została odbita przez Mirandę, który jednak wbił ją do własnej bramki.
Gole strzelone z kontrataku w tym meczu, nie są pierwszymi bramkami strzelonymi w tym sezonie w taki sposób przez Barçę. Drużyna Luisa Enrique w ostatnich tygodniach pokazuje się z dobrej strony jeśli chodzi o przejścia między obroną a atakiem. Coraz częściej, i coraz lepiej, Barça potrafi łączyć wysokie posiadanie piłki z zabójczymi kontratakami. Tak jak chciał Lucho, ta Barça jest nieprzewidywalna.
Źródło: Sport.es